czwartek, 1 listopada 2012

Rozdział 11

-Dwóch nowych chłopaków z klasy ale to chyba teraz nie jest ważne, wygłupiali się i ja oberwałam nic nadzwyczajnego, możemy już jechać?- Chciałam już wsiadać do samochodu ale zatrzymał mnie torująć drogę sobą.
-Marcie! To nie jest nic... Mogę jutro cię odwieźć to poznam tych cwaniaczków.
-No zwariowałeś, nie potrzebuje ochrony świetnie dam sobie radę poza tym wątpię żeby jeszcze to pamiętali, a teraz jeśli pozwolisz to Will na nas czeka. 
Pojechaliśmy i rozmawialiśmy jedynie o tych dwóch typach, Lucas był tak uparty, że wątpię żeby odpuścił a do tego jeszcze Patrick no mam przerąbane. Jakoś namówiłam Lucasa żeby dał sobie spokój, on wariował po prostu. Dojechaliśmy do szpitala i wzięliśmy Willa, oczywiście ja znowu zostałam z tyłu bo chłopaki musieli sobie porozmawiać, myślałam cały czas o tym przystojnym blondynie, ptfu o czym ja myślę? Nie mogę się przecież tak o w nim zakochać.. 


    ***

Obudziłam się po chyba paru godzinach bo było całkiem ciemno za oknem, wstałam spojrzałam na telefon było po pierwszej w nocy. Podeszłam do okna, niebo było zupełnie ciemno a na ulicy jeździło zaledwie parę aut, latarnie świeciły jasno, to był błąd, że wybrałam sobie pokój z oknem na ulice, z drugiej strony domu mieliśmy kawałek podwórka za nim trochę krzaków i następny budynek. Nie mieszkaliśmy zupełnie na wsi ale prawie, były tylko domki jednorodzinne oddzielone o kilkanaście metrów i żadnych wieżowców. Rodzice powinni już być w domu ale nie chciałam ich budzić tak więc zastanawiałam się co mam robić, za oknem nic się nie działo to zadzwoniłam do mojej najlepszej przyjaciółki. Odebrała po trzech sygnałach.
-Cześć piękna czemu jeszcze nie śpisz?- Odpowiedziała nawet nie zaspanym głosem.
-Hej Sara, przed chwila wstałam, nie dałabyś rady się spotkać może? Bo widzisz, nie mam co robić a chętnie bym z tobą teraz pomówiła, rodzice śpią więc dam radę się wymknąć.
-No dobrze tylko gdzie, zaraz tak przyjadę.
-Może koło baru Flory? Mam najbliżej a tak się składa, że nie mam samochodu.
-A co się stało z twoim samochodem ??
-Długa historia opowiem ci na miejscu bądź tak do 5 minut.- Powiedziałam to i od razu się rozłączyłam.
Od razu zaczęłam się ubierać i po cichu wymknęłam się z domu, rodzice spali u góry w sypialni więc miałam wolną drogę, lekko zamknęłam drzwi żeby się przypadkiem nie zatrzasnęły i popędziłam do baru Flory, po przejściu około trzech, czterech minut byłam już na miejscu i z daleka zauważyłam samochód Sary, ciekawe jak tak szybko się tu dostała. Od razu jak mnie zauważyła podbiegła do mnie i mocno przytuliła na przywitanie. Miała ciemne brązowe włosy, jakieś metr siedemdziesiąt dwa centymetry przy czym była wyższa ode mnie o jakieś trzy centymetry i do tego jeszcze ostro się malowała w przeciwieństwie do mnie. Ja jedynie to używałam tuszu do rzęs może trochę kredki i błyszczyk na usta.
 -Więc proszę opowiadaj co się dzisiaj zdarzyło.
-A może na początku wejdziemy do środka? Zimno się trochę robi a ja nie wzięłam ze sobą żadnej bluzy.
Weszliśmy do środka zamówiliśmy po gorącej kawie, i opowiedziałam jej wszystko od początku od momentu kiedy Patrick wpadł na mnie na korytarzu, aż po to jak odwiózł mnie do domu, o Zachu jej też opowiedziałam no bo co miałam do stracenia jej wszystko powiadałam a ona odpowiedziała tylko:
-Wow, ty to masz powodzenia w tej szkole, też bym tak chciała ale moi rodzice nigdy się na to nie zgodzą nawet jakbym musiała błagać latami.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz