niedziela, 18 listopada 2012

Rozdział 20

Przepraszam, że ostatnio tak często nie wchodziłam ale po prostu brak czasu, egzaminy, szkoła, itd... Postaram się wszystko nadrobić ;p

***

27 Październik 2012 Sobota 23:30

Pobiegłam na dół, zauważyłam Tylera i tylko na niego spojrzałam przez łzy chciał mnie zatrzymać ale się wyrwałam, co ja miałam teraz zrobić? Kiedy wyszłam z jego domu krzyknęłam żeby za mną nawet nie szedł co się stało? Nienawidzę go za to wszystko czego mi nie mówił, bo co dbał o moje bezpieczeństwo? Coś w to nie uwierzę. Nie wiedziałam nawet gdzie mam iść było zupełnie ciemno i dawno po dwudziestej trzeciej, kiedy chciałam zobaczyć, która godzina od razu się wściekłam przecież zostawiłam telefon u Patricka na biurku. Kurde jak Lucas się dowie, że nie ma mnie w domu to będę miała tak przerąbane, że się już z domu nie ruszę przez miesiąc... Ale co miałam na to poradzić, czekałam na przystanku autobusowym i zastanawiałam się czy jeszcze o tej godzinie kursują autobusy. Po pół godziny zmarzłam bo byłam lekko ubrana, okryłam się cienka warstwą mojego sweterka i czekałam zwinięta na ławce na cud. Kiedy już prawie zasypiałam zobaczyłam światła, ale nie autobusu tylko ciemnego auta, które wjeżdżało na postój autobusu miałam się bać? Ale zamiast tego wstałam z ławki i pomachałam w jego stronę, z rozpędem ruszył z moją stronę i zatrzymał się z piskiem. Z auta wyskoczył Lucas! Uratowana, ale możliwe, że nie całkiem... 
-Marcie! Nic ci nie jest? -Powiedział zmartwiony i mnie przytulił. 
Wtuliłam się w niego mocno i płakałam, nie chciałam mu nic mówić, jedyne co to chciałam, żeby zawiózł mnie do domu. 
-Proszę Lucas zabierz mnie do domu.- Powiedziałam cała we łzach. 
Chciałam tylko gorącej herbaty i wygodnego łóżka czy to tak dużo? Nie chciałam teraz jechać do mojego domu, co bym powiedziała rodzicom, że wracam z imprezy? Ale co też bym powiedziała, jeżelibym wróciła jutro rano ?Już sama nie wiedziałam co mam robić... 
-Kochanie posłuchaj dzisiaj pojedziesz do mnie, nie ma mowy żebyś została sama, nie zostawię cię a ty mi wyjaśnisz o co chodzi, że jesteś dwa miasta od swojego domu i dlaczego płaczesz zrozumiano? 
-Dobrze...- Głos mi drżał powinnam mu za to wszystko podziękować. 
Lucas dalej mnie trzymał w ramionach i posadził na przednim siedzeniu, kiedy jechaliśmy zasnęłam, Lucas mieszkał trochę za moim domem tylko mnie zastanowiło to czy on mi w myślach czytał czy tylko robi to z troski. Przebudziłam się kiedy Lucas niósł mnie do domu z auta, popatrzyłam na niego i zauważyłam smutek w jego oczach zapewnię zapyta kto to mi zrobił i co się dokładnie stało, mogę się wykręcić tym, że chce iść spać? Nie raczej nie da mi spać. Kiedy posadził mnie na wersalce i zrobił gorącą  herbatę usiadł obok mnie i włączył telewizor, co mam mu teraz powiedzieć, że byłam u Patricka i dowiedziałam się o jakichś aniołach? 
-Słuchaj piękna jeżeli jesteś zmęczona możemy o tym porozmawiać z rana, nie wyglądasz na za bardzo aktywną. 
-Nie, mogę mówić.- Co ja najlepszego robiłam ale to był mój najlepszy przyjaciel! 
-Więc proszę co robiłaś na przystanku autobusowym w środku nocy? 
Wszystko mu wyjaśniłam od kiedy Patrick po mnie przyjechał do kiedy siedziałam w jego pokoju, minęło trochę czasu bo zbliżała się pierwsza w nocy, kiedy miałam już mu powiedzieć o tych aniołach i w ogóle on zapytał gdzie jest mój tel, bo próbował do mnie zadzwonić. 
-Zostawiłam u niego na biurku ale to nie wszystko Lucas, wyszłam dlatego bo rozmawiał na dole ze swoim bratem i coś tam o aniołach upadłych aniołach rozmawiali... A potem, żeby mi nic nie mówił bo chce dbać o moje bezpieczeństwo no nie wytrzymałam, ukrywa przede mną prawdę. 
Znowu po policzkach zaczęły mi płynąć łzy.. Lucas przygarnął mnie do siebie i szepnął mi tylko do ucha:
-Wszystko będzie dobrze skarbie nie martw się.
Oparłam głowę o jego ramię i razem oglądaliśmy jakąś komedie tak spłynął czas i w końcu zasnęłam z głową na jego kolanach, nie wiem czy nawet on zasnął czy dalej oglądał... 

***

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz