środa, 31 października 2012

Rozdział 10


Nie zdążyłam nawet zaprotestować, Patrick jednym ruchem ręki podniósł mnie i wziął na ręce tak bardzo delikatnie, mówiłam do niego żeby mnie puścił ale kompletnie nie reagował.
-Słuchaj zawrzemy umowę, dobrze odwieziesz mnie dzisiaj do domu ale co chcesz w zamian? Bo coś w tym na pewno musi być, moi rodzice nie często bywają w domu więc nic ci nie mogę zaoferować a mój jedyny brat ma dwadzieścia lat i jest w szpitalu...
-Marcie rozumiem, niczym się nie martw, po prostu daj się jutro podwieźć do szkoły to mi w zupełności wystarczy. 
-No ale ja tak nie mogę, w ogóle cie nie znam i nie chce cie poznawać dla mnie jesteś zbyt tajemniczy, nie chcesz mi nic mówić, wiesz o rzeczach, o których ja nawet nie mam pojęcia i do tego jeszcze chcesz znać taką dziewczynę jak ja. No ja ciebie rozumiem Patrick to wszystko jest takie pokręcone, znamy się zalewnie parę godzin a już chcesz mnie odwozić ze szkoły, może najpierw pomyśl co robić a potem dopiero to rób i...
-Uwierz ja wiem co robię i nie musisz mi tego tłumaczyć, wiem też jaki jestem i przede wszystkim wiem jaka ty jesteś.
-A skąd mnie znasz? Nie przypominam sobie żebym mówiła ci cokolwiek o mnie, od początku tej szkoły to ty pierwszy na mnie wpadłeś, przez co spóźniłam się na lekcje a ty jakimś cudem temu umknąłeś, to ty pierwszy zrobiłeś pierwszy krok a nie ja więc o czym my tu, w ogóle mówimy?
No i chwila ciszy, wsadził mnie do samochodu na przednie siedzenie i pojechaliśmy, jechał dosyć szybko i w milczeniu patrzył z zainteresowaniem na drogę, nie wiem o czym myślał nawet, nie chciał mi też o niczym powiedzieć. Popatrzyłam w jego stronę, miał jasne włosy i na prawdę jego mięśnie zwracały uwagę do tego ktoś jeszcze się na niego stawiał... Lekki uśmiech gościł na jego ustach i widziałam jego śnieżno białe zęby ale nawet na mnie nie spojrzał, cały czas patrzył na przednią szybę po około dziesięciu minutach milczenia byliśmy już na miejscu, wysiadłam pierwsza a on za mną, tylko po co wysiadał, znałam już tą prostą drogę do mojego domu. Na podjeździe nikogo nie było więc dom znowu stał pusty, i od razu uśmiech zniknął z mojej twarzy.
-Czy coś się stało?-Zapytał z zaskoczenia, stał z tyłu tak blisko mnie.
-Nie po prostu... Nie ważne zajmij się swoimi sprawami, ja ci nie jestem potrzebna do szczęścia, możesz wracać do domu dziękuję za podwózkę.
-Nie musisz dziękować, do zobaczenia jutro Marcie.
Kiedy się odwróciłam, żeby go pożegnać on już siedział w aucie i zapalał silnik więc bez zastanowienia weszłam na werandę i przekręciłam klucz w drzwiach, które same się otworzyły, w domu ponuro i od razu pomyślałam o rodzicach, nigdy nie ma ich przeważnie w domu i to mnie wkurzało bo chciałabym żyć jak normalna dziewczyna, weszłam do mojego pokoju wyciągnęłam telefon z kieszeni i bez zastanowienia włączyłam muzykę na słuchawkach. Opadłam jak nieprzytomna na łóżko i nie chciałam żeby cokolwiek jeszcze dzisiaj pogorszyło mi dzień. Ale musiałam szybko się ogarnąć i jechać odebrać Willa ze szpitala, doktor powiedział, że popołudniu mogę się już zjawić a była prawie piąta. Szybko się przebrałam i poszłam na autobus nie chciałam już tego mówić Patrickowi bo co by sobie pomyślał Will. Wyszłam z domu i już na podjeździe widziałam samochód Lucasa, no tak zapomniałam, że on sam był przy tym jak doktor to mówił, przynajmniej mam szybką podwózkę i nie muszę się gnieść w zapełnionym autobusie. 
-Hej Lucas.- Powiedziałam i przelotem dałam mu buzi w policzek.
-Witaj skarbie, jak tam dzień w szkole? 
-Początek normalnie zarąbisty, nie dość, że się spóźniłam na lekcje to jeszcze wpadłam na jakiegoś nowego kolesia w szkole, który na początku udzielił mi lekcji samoobrony przed jakimiś dwoma typami, którzy chcieli mnie pobić a potem jeszcze nalegał żeby mnie podwieźć. 
Chwila namysł, Lucas oparł się plecami o swój samochód a rękę położył na brodzie.
-Niech pomyśle, zafascynowana podziękowałaś, że cie uratował przed dwoma typami jak księżniczka swojemu rycerzowi a potem oczywiście zgodziłaś się, żeby cie podwiózł? 
-Porąbało cie...
-Chwila chwila kto chciał cie pobić??- Teraz to już powiedział całkiem poważnie.

2 komentarze:

  1. Powinno być "Popatrzyłam w jego stronę,..."
    P.

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajny blog... rób to co robisz, a będzie dobrze.

    OdpowiedzUsuń