czwartek, 1 listopada 2012

Rozdział 12


-Wcale nie takie powodzenie, Patrick jest taki tajemniczy ma żółte jasne oczy, jasne blond włosy, jest wysoki ma coś ponad metr osiemdziesiąt bo jak patrze na niego to widzę jego ramiona, no i jest na serio bardzo umięśniony no jak nie z tego świata. Ukrywa przede mną wiele rzeczy związanych ze mną czuje to po prostu.
-Marcie! Masz takie ciacho tylko dla siebie a nawet nie skorzystasz? No wiesz wstydziła byś się i jeszcze do tego odwozi cię do domu super bryką.
-Dobra skończ już ten temat, ty mi lepiej powiedz czemu ty nie śpisz?
-Nie mogę spać z powodu Petera...
-A coś ci powiedział? Coś ci zrobił czy coś, że taka przymulona chodzisz?
-Tak, powiedział mi niedawno, że nasz związek nie ma sensu od paru dni nie mogę spać ani jeść nie wiem co się dzieje, boję się do niego zadzwonić i powiedzieć jak się czuję z tego powodu.
Myślałam przez chwilę i od razu odpowiedziałam.
-Hmm słuchaj nie wiem czy ci dobrze poradzę czy nie ale wiem to z własnego doświadczenia, zadzwoń do niego normalnie albo podjedź do niego bo to zaledwie z dziesięć kilometrów, opowiedz mu o własnych uczuciach a zrozumie wszystko, na prawdę.
Kiedy skończyliśmy jeść Sara zaproponowała mi że mnie odwiezie więc się zgodziłam w końcu dochodziła już trzecia nad ranem a miała po drodze do mnie, rozmawiałyśmy jeszcze o tych zdarzeniach i o jej chłopaku bo jechała powoli, żeby nie wpaść w żadną dziurę. Kiedy dojechaliśmy dałam jej całusa w policzek na pożegnanie i powiedziałam, że jakby miała jakieś kłopoty to niech dzwoni nawet późno w nocy. Otworzyłam po cichu drzwi do domu i weszłam w domu była cisza i spokój a za oknem było już troszkę jaśniej kiedy się już wykąpałam i spakowałam potrzebne rzeczy do szkoły na dzisiaj, nawet się już nie kładłam bo dochodziła piąta, uczesałam się umalowałam i odrobiłam potrzebne zadanie na matematykę. Spojrzałam przelotem na plan i zobaczyłam, że na trzeciej lekcji mam matematykę a na czwartej biologie i zacznie się użeranie z Patrickiem i Zachiem. Rodzice już wyszli nie zdążyłam się z nimi pożegnać po godzinie czytania lektury na Polski zaczęłam się zbierać było po szóstej a jeszcze musiałam dojść na lekcje na czas, kiedy wyszłam z domu zauważyłam auto Patricka no pięknie a co on tu robi? Pomyślałam.
-Patrick po co tu przyjechałeś? 
-Wczoraj powiedziałem, żebyś się nie martwiła przyjazdem prawda? Więc proszę odwiozę cię a że jeszcze mamy dużo czasu to może wstąpimy na śniadanie do Flory?
Przypomniałam sobie wczorajszą znaczy dzisiejszą rozmowę z Sarą mówiła, że mam się nie przejmować tylko dobrze się bawić więc wsiadłam do samochodu i powiedziałam, że tym razem mu się upiekło nie mam zamiaru z samego rana się z nim sprzeczać o to czy podwiezie mnie do szkoły i na śniadanie czy nie. Kiedy podjechaliśmy pod bar Flory wysiadłam i usiadłam przy stoliku przy, którym parę godzin temu siedziałam jeszcze z Sarą. Poprosiłam o zwykłą herbatę i precla, za to on zamówił kawę rozpuszczalną i precla.
-Marcie chciałem cię przeprosić za wczoraj nie zachowałem się odpowiedzialnie w twoim towarzystwie, obiecuje już tego nie robić kiedy będziesz przy mnie.
-Ja nie będę już nigdy przy tobie.- Łatwiej by było jakbyś w ogóle zniknął z mojego życia i nie wracał, nie wypowiedziałam tego na głos tylko pomyślałam. Ale w zamian za to ujrzałam na jego twarzy tylko jasny uśmiech.
-Powiesz mi co się wczoraj stało, czy muszę sam do tego dojść?
-Ale o co ci teraz chodzi?
Podparł się na łokciach żeby specjalnie popatrzeć mi w oczy ale ja odwróciłam wzrok bo czułam, że cała się zaczerwieniłam. On siedział bez ruchu aż w końcu powiedział:
-Wtedy jak cie odwiozłem, pojawiły ci się łzy w oczach zauważyłem to dlatego tak szybko odjechałem, nie chciałem żebyś płakała w połowie z mojego powodu, ale myślałaś o czymś innym prawda?
-Tak ale jak ci wspomniałam to nie twoja sprawa...
I w tej samej chwili przynieśli nasze zamówienie, on zjadł o wiele szybciej niż ja i pił tak po prostu gorącą kawę, i nie parzyło go w język. Ja jak spróbowałam herbaty to od razu odstawiłam kubek i zajadałam się preclem to mi wystarczało na śniadanie. Po około trzydziestu minutach gadania i jedzenia zbieraliśmy się do auta mieliśmy jeszcze do przejechania z dwadzieścia minut do szkoły.
-Marc wyjaśnij mi tylko jedną rzecz jak to się stało, że masz taką zabójczą osobowość?
-Wydaje ci się, to tylko takie przeniki wiesz jak jest.- Roześmiał się a ja się uśmiechnęłam zaczęłam go lubić i to mi się nie podobało.
-Mówię serio, to wszystko jest takie ciekawe, twój styl życia, twój charakter.
-Co masz na myśli mówiąc, że ciekawy jest mój styl życia? W moim życiu nie ma nic ciekawego codziennie to samo się powtarza ja na przykład powoli tracę do tego wszystkiego cierpliwość bo moje życie to zwykła karuzela. 
-To nie jest tak jak myślisz, miałem na myśli to, że taka inteligentna, wrażliwa i piękna dziewczyna przeżyła w życiu tak wiele a zarazem tak mało.
-Nie wiesz jaka jestem, nie wiesz co się działo w moim życiu więc dlaczego tak mówisz?
-Ludzi poznaje się po wszystkim co jest za bardzo widoczne dajmy na to twoja bliznę na lewym ramieniu co się stało, że była aż tak głęboka, że trzeba było ją szyć?
-Dwa lata temu kiedy się przeprowadzałam spadła na mnie szyba, miałam cały obdarty bok a tu wbiło mi się najgłębiej. Leżałam w szpitalu parę tygodni aż wreszcie odzyskałam czucie w całej ręce, ale to jest mało interesujące.
-Opowiadaj dalej, to mnie bardzo interesuję.
-No dobrze, więc nie miałam czucia w ręce i musieli mnie operować, uśpili mnie i potem zdarzył się jakiś wypadek nie pamiętam do końca jaki ale mogłam się już nigdy nie obudzić. Rodzice podobno byli przy mnie przez wszystkie tygodnie aż wreszcie nadszedł ten dzień i się obudziłam tak sama z siebie, nie wiedziałam co się dzieje i do tej pory nie pamiętam nic co się wtedy zdarzyło, mama nie chce o tym nawet wspominać a tata mówi tylko, że po prostu szyba na mnie spadła.
Zatrzymaliśmy się na parkingu przed szkołą mieliśmy z dziesięć minut jeszcze bo dosyć szybko przyjechaliśmy, Patrick odsłonił kawałek mojej bluzy i kawałek koszuli z mojego ramienia, jego dotyk był taki delikatny, że dreszcze przeleciały mi po ciele, patrzył na moją bliznę i dotykał.
-Fascynujące..- Powiedział tylko.
-To wcale nie takie fascynujące jestem oszpecona do końca mojego życia.
-Powiedz mi skoro szyba na ciebie spadła to widocznie tylko na ramię czy nie tylko tu? Bo to jest tylko w jednym miejscu prawda?
Zastanowiłam się chwile, on nadal trzymał rękę na moim ramieniu nie mogłam się skupić. Po chwili tak jakby poraził mnie prąd oparłam z przerażeniem głowę o oparcie i zamknęłam mocno oczy, ten dzień mignął mi przed oczami. Dotknęłam nosa i poczułam coś mokrego, otworzyłam szeroko oczy i zauważyłam, że to jest krew, normalnie krew lała mi się z nosa. Przerażona wyszłam szybko z auta a Patrick za mną jak oparzony.
-Marcie co się stało?
-Nic, nie dotykaj mnie, odczep się ode mnie, wynieś się z mojego życia nie chce cię już nigdy widzieć! Zrozumiałeś? Od kiedy ciebie spotkałam dzieją się dziwne różne rzeczy, nie chce z tobą przebywać.
Popłakałam się i poleciałam pędem do szkoły, za sobą słyszałam tylko ,,Marc poczekaj” ale nie odwracałam się nie miałam zamiaru teraz do niego wracać. Znowu na niego nie wpadłam, jak on się tu wziął ? Złapał mnie w swoje ramiona i mocno przytrzymał przy sobie, nawet jakbym chciała nie wyrwałabym się, łzy leciały mi po policzkach na jego koszule, nie miałam pojęcia co mam teraz zrobić...




1 komentarz: