27 październik 2012 sobota 11:20
Obudziłam
się u siebie w łóżku ale nawet nie wiem jak tu się dostałam.
Ostatnie co pamiętam to tylko jak... hmm żegnałam się na
podjeździe z Patrickiem, rozmawialiśmy ciągle o mnie, ale dlaczego? Ja
chciałam się czegoś o nim dowiedzieć ale mi na to nie pozwalał
bo podobno miał własne zasady. Usłyszałam coś na dole, ktoś
chodził po domu i nawet dosyć ładnie pachniało, było coś po
jedenastej i była sobota więc rodzice powinni wyjść już dawno
temu. Po cichu ubrałam się, ogarnęłam i zeszłam na dół.
Pachniało jajecznicą, zauważyłam mamę w kuchni a tatę
siedzącego w fotelu oglądającego jakieś tam wiadomości.
-Mamo?-
Wyszeptałam.- Co wy robicie w domu?
-Wzięliśmy
z tatą dzień wolny żeby spędzić rodzinnie sobotę i wreszcie z
tobą normalnie porozmawiać.
-Żartujesz
sobie teraz?
Jak
oni mogą? Zamiast zająć się mną wcześniej to przychodzą akurat
teraz. Nie rozumiem ich, ale mnie zwalało z nóg.
-Po
takim czasie? Nie macie czasu dla mnie nigdy, gotować muszę sama bo
z tatą pracujecie do wieczora, nie żyjemy jak normalna rodzina!
Mamo zauważyłaś to?! A teraz chcecie to naprawiać, to chyba się
wam coś pomyliło. Dla was zawsze tylko liczyła się praca odkąd
skończyłam dziesięć lat, nie zwracaliście na mnie najmniejszej
uwagi bo ważniejsze są dla was samochody! Pomyśleliście o mnie
chodź raz?
Nie
wytrzymałam wyszłam z kuchni i poszłam do mojego pokoju z hukiem
zamykając za sobą drzwi. Rozpłakałam się bo jedyne co chcieli mi
poświęcić to jedna sobota, już wolałabym żeby rzucili tą pracę
i znaleźli normalną, tak jak Will, gdzie nie potrzebowali by całego dnia i nocy.
Faktycznie chciałam z nimi wreszcie porozmawiać ale potrzebowałam
o wiele więcej czasu niż jedna sobota. Siedziałam skulona na łóżku
aż wreszcie usłyszałam jak ktoś wchodził po schodach a po chwili
głos taty dochodzący za zamkniętych drzwi.
-Córeczko
mogę wejść?- Ale się nie odezwałam, wszedł więc po chwili sam.
Usiadł
koło mnie na łóżku i położył mi na kolanie rękę po czym
odsłonił mi włosy z twarzy i otarł łzy.
-Powiedz
mi co się dzieje?- Zapytał z troską
-No
bo sam popatrz.- Mówiłam przez łzy.- Wszystko w waszym życiu
kręci się wokół pracy a ja muszę sama się zajmować sobą i
domem. Praktycznie was nie widuje bo cały czas przesiadujecie w
salonie.
-Marcie ale my na to nic nie poradzimy, to już jest taka praca.
-Ale
ja was nawet w weekendy nie widuje! Jaki normalny człowiek pracuję
całą dobę w dni wolne no proszę powiedz mi a dam ci sto tysięcy.
Chyba
go zatkało bo już się nie odezwał, nie to, że tego chciałam ale
ich zachowanie mówiło samo za siebie.
-Posłuchaj
to nie tak jak myślisz, będziesz dorosła sama to zrozumiesz a
tymczasem zapraszam na śniadanie..- Powiedział i wyszedł z
pokoju.
Może
miał racje, nie jestem nawet pełnoletnia ale też niech nie myślą,
że nie wiem niczego! Myślami tak naprawdę byłam przy Patricku,
dlaczego ja za nim tak latałam? Jeszcze to jak mnie przytulił moje
motyle w brzuchu zwariowały a ciśnienie podskoczyło. Podeszłam do
lustra i zobaczyłam siebie z czerwonymi policzkami, uśmiechałam
się cały czas nawet jak byłam zła. Zeszłam na dół i od razu
poczułam zapach jajecznicy z bekonem jaką zawsze mama robiła mi na
śniadanie w weekendy. Nie wiem czy lepiej powiedzieć im prawdę czy
może nadal trzymać wszystko w tajemnicy, w końcu to byli moi
rodzice tak? Śniadanie zjedliśmy w absolutnej ciszy nawet tato
włączył telewizor, ale się od razu odezwał.
-Marcie musimy ci coś powiedzieć bo widzisz mamy małe kłopoty z mamą i
chodzi tu o naszą firmę, obawiam się, że …
-Że
jeszcze mi powiesz, że będziecie całą dobę siedzieć w biurze i
nawet na noc nie będziecie przychodzić?
-Nie
do końca.- Powiedział i się wyprostował.- Chodzi o to, że musimy
wyjechać z mamą do Irlandii podpisać ważne dokumenty i może nas
nie być nawet parę dni.
-W
tym momencie sobie żartujecie prawda?
-Nie
kochanie.-Odezwała się mama i podeszła do mnie.- To bardzo ważne
bo jeżeli nie zrobimy tego to może wszystko się popsuć. Też nam
z tym nie jest dobrze ale sama widzisz, możemy nawet zaprosić tu na
parę dni ciotkę albo jeżeli chcesz to zapłacić za opiekunkę.
-Nie
jestem dzieckiem, nie potrzebuje
opiekunki tylko prawdziwych rodziców wiecie?
Nie
mogłam uwierzyć w następną rzecz, oni po prostu przesadzili,
teraz widywałam ich już tak rzadko a teraz jeszcze mieli wyjechać
na parę dni do Irlandii. No dla mnie to było coś strasznego po
prostu, i jak ja miałam sobie radzić sama, już teraz robiłam
wszystko co w mojej mocy, sama zajmowałam się domem, gotowałam
itd. Oni po prostu nie zachowują się jak prawdziwi rodzice...
-Córcia
my wiemy, że jest ci ciężko ale to tylko parę dni.
-Ile
to jest dla was parę dni?- Zapytałam i skrzyżowałam ręce na
piersi.
-Nie
wiemy jeszcze na pewno, ale do piętnastego powinniśmy się wyrobić.
-Zamierzacie
tam być pół miesiąca?!
Wstałam
od stołu i wsadziłam brudne naczynia po śniadaniu do zmywarki.
Teraz faktycznie byłam wkurzona i od razu usłyszałam pukanie do
drzwi , znowu jakaś reklama? Pomyślałam. Otworzyłam drzwi i
ujrzałam przed sobą wysokiego blondyna o miedzianych oczach, to
Patrick właśnie stał przede mną z tym jego chytrym uśmieszkiem na
twarzy, przez chwile się wahałam ale w końcu powiedziałam:
-Patrick?
Co ty tutaj robisz?
-Też
się ciesze, że cie widzę księżniczko, czy coś się stało?
Wydajesz się trochę wkurzona.
-No
to w takim razie źle ci się wydaje, co tu robisz?- Zapytałam po
raz drugi.
-Mogę
wejść do środka?
Nie
czekał nawet na odpowiedz po prostu zrobił krok do przodu i stał
prawie już na mnie ale odepchnęłam go jedną ręką, trochę mi to
zajęło ale nie mogłam go teraz wpuścić do domu, rodzice by coś
podejrzewali.
-Patrick nie mogę moi rodzice są w domu.
-To
z przyjemnością się z nimi przywitam, czy to jakiś problem?
-Pokłóciłam
się trochę z rodzicami i wole tego nie pogarszać.-Powiedziałam i
już się nie uśmiechał, nie wiem co się nawet mu stało.
-Ojj
a co się stało księżniczko?
Czy
on mógłby przestać w końcu z tym jak mnie nazywał? Czułam się
tak troszkę nieswojo ale nie powiem, słodkie z tego strony. A w
ogóle dlaczego miałabym mu się ze wszystkiego też zwierzać? W
końcu to moje życie a nie jego.
-Posłuchaj
po pierwsze nie nazywaj mnie w taki sposób a po drugie nie chce o
tym mówić bo to jakaś porażka jest. Moi rodzice hmm...
-Może
wyjdziemy na spacer?- Przerwał mi.
-Wiesz
nawet nie wiem czy mogę, moi rodzice są dzisiaj cały dzień w domu
i nie wypada tak sobie po prostu wyjść.
-Och
chodź i nie marudź proszę.
Wypowiedział
ostatnie słowo i od razu przelotem wziął moje buty i to jeszcze
baleriny. Złapał mnie za rękę i pociągnął do swojego
samochodu. Znowu?
-Patrick ja na prawdę nie mogę!
Krzyknęłam
ale nawet nie zwracał na mnie uwagi. Puścił mnie dopiero przy aucie
ale ja tylko skrzyżowałam ręce na piersi i stanęłam, nie miałam
zamiaru tam wsiadać. I nagle wpadłam na pewien pomysł przecież
wygrałam mistrzostwa regionalne w biegu.
-Jak
mnie złapiesz pojadę!
Uśmiechnęłam
się i zaczęłam biec w stronę ogródka. Tak faktycznie nie tak
dobry pomysł bo męczyłam się szybko ale warto było spróbować
on w końcu też musiał się męczyć tak? Ha to nie możliwe on był
coraz bliżej mnie, nie mogłam się poddać. Po paru sekundach blondyn złapał mnie z tyłu w pasie i szepnął mi do ucha, że za taki
wysiłek coś mu się należy. Byłam obrócona tyłem do niego i
nawet nie wiedziałam co planuje.
-Marcie...-Usłyszałam
jego głos tak blisko mojej twarzy.
Delikatnie
obróciłam tylko głowę w jego stronę bo jego silne ręce nadal
spoczywały na moich biodrach i nie widziałam teraz nic oprócz jego
pięknych teraz żółtawych oczu . Pocałował mnie, ale to zaledwie parę
sekund bo oderwałam się od niego i obróciłam głowę.
-Po
co to zrobiłeś?
-Bo
chciałem zobaczyć jak to jest całować jaką piękna i
inteligentną dziewczynę ja ty, nie mogłem się oprzeć,
przepraszam.- Uśmiech nie zniknął z jego twarzy wciąż był taki
sam.
-Patrick...
-Nic
nie mów proszę obiecałaś.
I wtedy jego ręce zsunęły się jeszcze niżej na moje biodra, obróciłam się w jego stronę, zaczął mnie znowu całować tak namiętnie. Faktycznie mogłam zaprotestować ale pewnie nie dałabym
rady tego zrobić. On był taki hmm, niesamowity, że jak mnie
pocałował to po prostu na pewno bym upadła jakby mnie nie
trzymał, nogi miałam jak z waty.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz