poniedziałek, 5 listopada 2012

Rozdział 17


27 październik 2012 sobota 11:20

Obudziłam się u siebie w łóżku ale nawet nie wiem jak tu się dostałam. Ostatnie co pamiętam to tylko jak... hmm żegnałam się na podjeździe z Patrickiem, rozmawialiśmy ciągle o mnie, ale dlaczego? Ja chciałam się czegoś o nim dowiedzieć ale mi na to nie pozwalał bo podobno miał własne zasady. Usłyszałam coś na dole, ktoś chodził po domu i nawet dosyć ładnie pachniało, było coś po jedenastej i była sobota więc rodzice powinni wyjść już dawno temu. Po cichu ubrałam się, ogarnęłam i zeszłam na dół. Pachniało jajecznicą, zauważyłam mamę w kuchni a tatę siedzącego w fotelu oglądającego jakieś tam wiadomości.
-Mamo?- Wyszeptałam.- Co wy robicie w domu?
-Wzięliśmy z tatą dzień wolny żeby spędzić rodzinnie sobotę i wreszcie z tobą normalnie porozmawiać.
-Żartujesz sobie teraz?
Jak oni mogą? Zamiast zająć się mną wcześniej to przychodzą akurat teraz. Nie rozumiem ich, ale mnie zwalało z nóg.
-Po takim czasie? Nie macie czasu dla mnie nigdy, gotować muszę sama bo z tatą pracujecie do wieczora, nie żyjemy jak normalna rodzina! Mamo zauważyłaś to?! A teraz chcecie to naprawiać, to chyba się wam coś pomyliło. Dla was zawsze tylko liczyła się praca odkąd skończyłam dziesięć lat, nie zwracaliście na mnie najmniejszej uwagi bo ważniejsze są dla was samochody! Pomyśleliście o mnie chodź raz?
Nie wytrzymałam wyszłam z kuchni i poszłam do mojego pokoju z hukiem zamykając za sobą drzwi. Rozpłakałam się bo jedyne co chcieli mi poświęcić to jedna sobota, już wolałabym żeby rzucili tą pracę i znaleźli normalną, tak jak Will, gdzie nie potrzebowali by całego dnia i nocy. Faktycznie chciałam z nimi wreszcie porozmawiać ale potrzebowałam o wiele więcej czasu niż jedna sobota. Siedziałam skulona na łóżku aż wreszcie usłyszałam jak ktoś wchodził po schodach a po chwili głos taty dochodzący za zamkniętych drzwi.
-Córeczko mogę wejść?- Ale się nie odezwałam, wszedł więc po chwili sam.
Usiadł koło mnie na łóżku i położył mi na kolanie rękę po czym odsłonił mi włosy z twarzy i otarł łzy.
-Powiedz mi co się dzieje?- Zapytał z troską
-No bo sam popatrz.- Mówiłam przez łzy.- Wszystko w waszym życiu kręci się wokół pracy a ja muszę sama się zajmować sobą i domem. Praktycznie was nie widuje bo cały czas przesiadujecie w salonie.
-Marcie ale my na to nic nie poradzimy, to już jest taka praca.
-Ale ja was nawet w weekendy nie widuje! Jaki normalny człowiek pracuję całą dobę w dni wolne no proszę powiedz mi a dam ci sto tysięcy.
Chyba go zatkało bo już się nie odezwał, nie to, że tego chciałam ale ich zachowanie mówiło samo za siebie.
-Posłuchaj to nie tak jak myślisz, będziesz dorosła sama to zrozumiesz a tymczasem zapraszam na śniadanie..- Powiedział i wyszedł z pokoju.
Może miał racje, nie jestem nawet pełnoletnia ale też niech nie myślą, że nie wiem niczego! Myślami tak naprawdę byłam przy Patricku, dlaczego ja za nim tak latałam? Jeszcze to jak mnie przytulił moje motyle w brzuchu zwariowały a ciśnienie podskoczyło. Podeszłam do lustra i zobaczyłam siebie z czerwonymi policzkami, uśmiechałam się cały czas nawet jak byłam zła. Zeszłam na dół i od razu poczułam zapach jajecznicy z bekonem jaką zawsze mama robiła mi na śniadanie w weekendy. Nie wiem czy lepiej powiedzieć im prawdę czy może nadal trzymać wszystko w tajemnicy, w końcu to byli moi rodzice tak? Śniadanie zjedliśmy w absolutnej ciszy nawet tato włączył telewizor, ale się od razu odezwał.
-Marcie musimy ci coś powiedzieć bo widzisz mamy małe kłopoty z mamą i chodzi tu o naszą firmę, obawiam się, że …
-Że jeszcze mi powiesz, że będziecie całą dobę siedzieć w biurze i nawet na noc nie będziecie przychodzić?
-Nie do końca.- Powiedział i się wyprostował.- Chodzi o to, że musimy wyjechać z mamą do Irlandii podpisać ważne dokumenty i może nas nie być nawet parę dni.
-W tym momencie sobie żartujecie prawda?
-Nie kochanie.-Odezwała się mama i podeszła do mnie.- To bardzo ważne bo jeżeli nie zrobimy tego to może wszystko się popsuć. Też nam z tym nie jest dobrze ale sama widzisz, możemy nawet zaprosić tu na parę dni ciotkę albo jeżeli chcesz to zapłacić za opiekunkę.
-Nie jestem dzieckiem, nie potrzebuje opiekunki tylko prawdziwych rodziców wiecie?
Nie mogłam uwierzyć w następną rzecz, oni po prostu przesadzili, teraz widywałam ich już tak rzadko a teraz jeszcze mieli wyjechać na parę dni do Irlandii. No dla mnie to było coś strasznego po prostu, i jak ja miałam sobie radzić sama, już teraz robiłam wszystko co w mojej mocy, sama zajmowałam się domem, gotowałam itd. Oni po prostu nie zachowują się jak prawdziwi rodzice...
-Córcia my wiemy, że jest ci ciężko ale to tylko parę dni.
-Ile to jest dla was parę dni?- Zapytałam i skrzyżowałam ręce na piersi.
-Nie wiemy jeszcze na pewno, ale do piętnastego powinniśmy się wyrobić.
-Zamierzacie tam być pół miesiąca?!
Wstałam od stołu i wsadziłam brudne naczynia po śniadaniu do zmywarki. Teraz faktycznie byłam wkurzona i od razu usłyszałam pukanie do drzwi , znowu jakaś reklama? Pomyślałam. Otworzyłam drzwi i ujrzałam przed sobą wysokiego blondyna o miedzianych oczach, to Patrick właśnie stał przede mną z tym jego chytrym uśmieszkiem na twarzy, przez chwile się wahałam ale w końcu powiedziałam:
-Patrick? Co ty tutaj robisz? 
-Też się ciesze, że cie widzę księżniczko, czy coś się stało? Wydajesz się trochę wkurzona.
-No to w takim razie źle ci się wydaje, co tu robisz?- Zapytałam po raz drugi.
-Mogę wejść do środka?
Nie czekał nawet na odpowiedz po prostu zrobił krok do przodu i stał prawie już na mnie ale odepchnęłam go jedną ręką, trochę mi to zajęło ale nie mogłam go teraz wpuścić do domu, rodzice by coś podejrzewali.
-Patrick nie mogę moi rodzice są w domu.
-To z przyjemnością się z nimi przywitam, czy to jakiś problem?
-Pokłóciłam się trochę z rodzicami i wole tego nie pogarszać.-Powiedziałam i już się nie uśmiechał, nie wiem co się nawet mu stało.
-Ojj a co się stało księżniczko?
Czy on mógłby przestać w końcu z tym jak mnie nazywał? Czułam się tak troszkę nieswojo ale nie powiem, słodkie z tego strony. A w ogóle dlaczego miałabym mu się ze wszystkiego też zwierzać? W końcu to moje życie a nie jego.
-Posłuchaj po pierwsze nie nazywaj mnie w taki sposób a po drugie nie chce o tym mówić bo to jakaś porażka jest. Moi rodzice hmm...
-Może wyjdziemy na spacer?- Przerwał mi.
-Wiesz nawet nie wiem czy mogę, moi rodzice są dzisiaj cały dzień w domu i nie wypada tak sobie po prostu wyjść.
-Och chodź i nie marudź proszę.
Wypowiedział ostatnie słowo i od razu przelotem wziął moje buty i to jeszcze baleriny. Złapał mnie za rękę i pociągnął do swojego samochodu. Znowu?
-Patrick ja na prawdę nie mogę!
Krzyknęłam ale nawet nie zwracał na mnie uwagi. Puścił mnie dopiero przy aucie ale ja tylko skrzyżowałam ręce na piersi i stanęłam, nie miałam zamiaru tam wsiadać. I nagle wpadłam na pewien pomysł przecież wygrałam mistrzostwa regionalne w biegu.
-Jak mnie złapiesz pojadę!
Uśmiechnęłam się i zaczęłam biec w stronę ogródka. Tak faktycznie nie tak dobry pomysł bo męczyłam się szybko ale warto było spróbować on w końcu też musiał się męczyć tak? Ha to nie możliwe on był coraz bliżej mnie, nie mogłam się poddać. Po paru sekundach blondyn złapał mnie z tyłu w pasie i szepnął mi do ucha, że za taki wysiłek coś mu się należy. Byłam obrócona tyłem do niego i nawet nie wiedziałam co planuje.
-Marcie...-Usłyszałam jego głos tak blisko mojej twarzy.
Delikatnie obróciłam tylko głowę w jego stronę bo jego silne ręce nadal spoczywały na moich biodrach i nie widziałam teraz nic oprócz jego pięknych teraz żółtawych oczu . Pocałował mnie, ale to zaledwie parę sekund bo oderwałam się od niego i obróciłam głowę.
-Po co to zrobiłeś?
-Bo chciałem zobaczyć jak to jest całować jaką piękna i inteligentną dziewczynę ja ty, nie mogłem się oprzeć, przepraszam.- Uśmiech nie zniknął z jego twarzy wciąż był taki sam.
-Patrick...
-Nic nie mów proszę obiecałaś.
I wtedy jego ręce zsunęły się jeszcze niżej na moje biodra, obróciłam się w jego stronę, zaczął mnie znowu całować tak namiętnie. Faktycznie mogłam zaprotestować ale pewnie nie dałabym rady tego zrobić. On był taki hmm, niesamowity, że jak mnie pocałował to po prostu na pewno bym upadła jakby mnie nie trzymał, nogi miałam jak z waty.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz