poniedziałek, 29 października 2012

Rozdział 4

-Mamo dobrze się czujesz?- Powiedziałam od razu kiedy zauważyłam jak opiera głowę o łóżko Willa.
-Do tej pory się nie obudził, nie wiem co się dzieje,  nikt mi nic nie chce powiedzieć to jak może być dobrze Marcie?
Podeszłam bliżej niej, Lucas został z tyłu w drzwiach mam nadzieje, że nie pójdzie, ale faktycznie rodzice też mogą się o niego martwić, kiedy kiedyś chciałam zapytać go o rodziców zawsze zmieniał temat, czyżby coś ukrywał? Na pewno się to zmieni... Moje długie kasztanowe włosy musiałam związać gumką bo troszkę mi przeszkadzały kiedy na przykład chciałam się schylić by przytulić mamę. Usiadłam obok i patrzyłam na niego, nie wyglądał już tak źle, jego umięśnione kiedyś ciemne ciało teraz było tak blade, że można by było porównywać z białą ścianą. Tak na pewno stracił dużo krwi ale chyba już powinno być dobrze?
-Co mogło się stać? To moja wina wiedziałam, żeby nie odchodzić do kuchni, wiedziałam, żeby zostać do czasu, aż pojedzie po ciebie...
-Mamo, nie obwiniaj się za to, to nie twoja wina on już nie jest małym dzieckiem nie potrzebuje opieki dwadzieścia cztery godziny na dobę w końcu ma dwadzieścia lat. Na prawdę uspokój się już.
-Marcie, ja zaraz przyjdę muszę wyjść bo nie wytrzymam, zawołaj mnie jakby cokolwiek się działo.
Mama wyszła z sali i od razu przysiadł się do mnie Lucas.
-Lucas odpowiesz mi szczerze?
-Słucham cię.
-Powiedz mi dlaczego gdy zawsze pytam o twoich rodziców to rozwijasz inny temat?
Chwila ciszy, zauważyłam jego minę, był smutny? Kurcze wiedziałam, że coś się stało... tak mogłam o to nie pytać ale to nie moja wina, że jestem tak ciekawa, zawsze wszystko chce wiedzieć tak samo jak mam humorki. Może to jest właśnie moja wada, Lucas mi kiedyś wspomniał, że mam jedną wadę, która go drażni ale to było dwa lata temu...
-Nigdy o tym nikomu nie mówiłem i uwierz nie mam ochoty, po prostu powiem ci tyle skarbie, że nie mam rodziców od kiedy skończyłem dziesięć lat. Tata zmarł na zawał kiedy miałem może osiem lat a mama...
-Co się stało z mama?
-Moja mama była pijaczką i pewnie nadal tak jest, nigdy nie zwracała na mnie uwagi jedyne co mogłem zrobić to oddać ją na leczenie, ale jak skoro byłem za młody? Oczywiście jej to nie odpowiadało w końcu roznieciła ogień wtedy zabrali ją do domu odwykowego.
-To znaczy, że twoja mama jeszcze żyje dlaczego więc mówisz mi, że nie masz rodziców od wieku dziesięciu lat.
-Posłuchaj do końca Marcie.
Jak mogłam tego słuchać? To było straszne, ja nie mogłabym tak żyć bez rodziców? A jego dalsza rodzina? Zapewnię też nie znał ale chyba też musiał z kimś mieszkać.
-W wieku dziesięciu lat zaczęła mnie bić nie tylko ręką, dostawałem nawet czasami z szklanej butelki, i wtedy nie uznawałem już ją za prawdziwą matkę tak jakby jakiś diabeł z niej siedział. Kiedy matkę wywieźli zostałem z babcią ona przynajmniej miała serce, zawsze sprawiała bym był szczęśliwy, w wieku dziewiętnastu lat wyprowadziłem się na własną rękę, zacząłem jednocześnie chodzić do szkoły jak i pracować i zarabiać na życie. Nawet już nie pamiętam jak ona wygląda...
-Jej strasznie mi przykro Lucas, ale..
-To mi jest przykro, że miałem taką matkę wiesz? Tutaj nie ma żadnego, ale. Proszę nie wspominajmy to było dawno.
Przytuliłam go bo zauważyłam, że łzy pojawiły mu się w oczach, nie chciałam do tego dopuścić dlatego teraz tylko trzymałam jego silną rękę i oparłam głowę na jego ramieniu.

2 komentarze:

  1. Dobra, tu już lepiej :D Te kasztanowe włosy, mięśnie itd. Serio, urozmaiciłaś świetnie :D Nawet nie mam się czego czepiać xd Czekam na nn ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Heheh właśnie pisze:) Dobrze wiedzieć, że Ci się podoba;p

    OdpowiedzUsuń