wtorek, 30 października 2012

Rozdział 6

24 października 2012 środa  15:10

Następny dzień kiedy nie poszłam do szkoły, pierwszy powód, wrażenia z poprzednich dni drugi powód, cholerne zmęczenie. Prawdę mówiąc nie śpię już całą dobę, chodzę po szpitalu jak jakiś upiór a co najgorsze boję się wracać do domu. Co będzie jeżeli to wszystko się powtórzy? Wtedy to już na pewno będę miała zawał, ciekawe co by się stało jeżeli nie byłoby w pobliży Lucasa czy bym umarła? On mi uratował życie...
-Skarbie jak jesteś zmęczona to się połóż bo tak to się połamiesz.-Już widziałam bielutkie ząbki Lucasa, uśmiechał się do mnie.
Siedziałam na krześle zgięta w pół więc nie zdziwiłam się zbytnio, że to zauważył. Kiedyś mi powiedział, że jeżeli coś będzie się działo nie przestanie się o mnie martwic więc teraz już po nim to widać, kiedy się wyprostowałam zobaczyłam, że Will się budzi, otworzył na początku oczy rozglądał się po sali i w końcu jego wzrok utkwił na mnie. Kiedy zauważył stojącego obok mnie Lucasa od razu podniósł rękę.
-Siema stary a co ty tu robisz?- Powiedział i przybił mu piątkę.
-Siemka, a przyjechałem potowarzyszyć twojej sis i zobaczyć czy lepiej się już czujesz.
-Nie no miło, dzięki.- Dał radę nawet usiąść, po czym obrócił się do niego i zaczęli gadać o jakiś pierdołach.
Minęło parę godzin, dowiedzieliśmy się od doktora, że Will już jutro będzie mógł wyjść, wszystkie potrzebne badania zrobili i nic groźnego nie wynikło, jedyne co może się stać to niekontrolowane wybuchy paniki ale rzadko. Pojechaliśmy z mamą i Lucasem do domu ale musiałam się niestety rozstać z Lucasem pod domem, bardzo mi pomógł przez te dni i jestem mu wdzięczna ale miałam przeczucia, że może się dzisiaj coś stać i to na pewno nie będzie przyjemne. Czasami tak jak teraz miałam własne przeczucia, które zazwyczaj się sprawdzały. Zawsze wiedziałam, że może być coś nie tak, nie wiem po kim to odziedziczyłam ale wysysało ze mną sporo energii. Kiedy weszłyśmy do domu jeszcze przez chwilę siedziałyśmy z mamą na sofie i oglądałyśmy telewizor jakby nigdy nic, po może godzinie pocałowałam mamę w policzek i pożegnałam się mówiąc dobranoc. Bałam się nawet wejść do łazienki, ominęłam ją szerokim łukiem i weszłam do mojego pokoju, od razu tak jak się położyłam tak zasnęłam...

25 października 2012 czwartek 02:10

Szłam przez ciemne korytarze, biegłam. Nie wiedziałam co ze sobą zrobić wiedziałam jedynie to, że coś mnie goniło coś obrzydliwego chciało mnie zabić. Biegłam coraz szybciej, obróciłam się za siebie i nic tam nie było... Upadłam w czarny korytarzu, co to było? I nagle znikąd pojawił się duży mężczyzna z zakrwawioną koszulką i do tego jeszcze z nożem chciałam wstać i pobiegnąć ale już nie zdążyłam, złapał mnie za ramię i obrócił w swoją stronę, miał zielone jasne oczy i tatuaż w kształcie kobry na twarzy, uniósł nóż ponad moją głowę szarpnął...

Obudziłam się z krzykiem, to na szczęście to był tylko sen, ale był taki realny, że każdy człowiek mógłby w niego uwierzyć, wstałam z łóżka i poszłam prosto do łazienki. Przemyłam twarz i wpatrywałam się w swoje odbicie lustrzane, miałam wory pod oczami a o moim kolorze skóry już nie wspomnę... od kiedy pamiętam zawsze miałam bladą cerę, kiedy już chciałam się opalić na przykład na plaży to opalenizna schodziła po najwyżej miesiącu. Na zegarku wybiła trzecia nie chciałam iść spać, bałam się, że znowu przyśni mi się taki koszmar. Jedne słowa tylko chodziły mi po głowie ,,Nawet jak wybije  trzecia nad ranem, będzie coś się działo to dzwoń..." Tak to były słowa Lucasa ale nic się takiego nie działo a nie będę budziła chłopaka bo przecież jutro ma praktyki.

1 komentarz:

  1. Jestem, jestem :D Po 1.
    otworzył a nie otwarł xD
    Po 2.
    Jeszcze czasami brakuje przecinka tu i ówdzie.
    Po 3
    Podziwiam Twoją prędkość w dodawaniu rozdziałów. Na innych blogach są co jakiś tydzień, 3 dni. Brawo.
    Po 4 .
    Umiesz budować napięcie, wiesz, z tym snem. Jednak błaaaaagaam sprawdzaj te przecinki, bo mogło by być jeszcze leiej!

    OdpowiedzUsuń