sobota, 27 października 2012

Rozdział 1

23 października 2012  22:20

Miejmy nadzieje, że to wszystko jakoś przymilknie  chodziłam w tę i z powrotem, nie wiedziałam co ze sobą zrobić po prostu, bałam się, że zaraz ktoś wyskoczy zza budynku i zacznie mnie bić... Stałam sama na rogu ulicy MiresStrret, czekałam na swojego brata Willa ale spóźniał się o może jakieś pół godziny, niedawno wyszłam ze studia tanecznego, posiedziałam trochę dłużej bo jeszcze musiałam przećwiczyć taniec na zawody za tydzień. I jakoś spłynął mi ten czas aż do dwudziestej drugiej. Nagle usłyszałam swoje imię omal nie wyleciałam w powietrze!
-Marcie! Co ty tu robisz o tej porze, niebezpiecznie się robi, jest prawie dwudziesta trzecia.
Tak to zdecydowanie był mój drogi kolega Lucas ale co on tu robił? Czyżby nocne polowania na dziunie z baru niedaleko stąd? Nie no oczywiście sobie żartuję on był akurat odpowiedzialnym facetem no wiecie wysoki umięśniony brunet o strasznie jasnych niebieskich oczach, zawsze gdy na niego patrzyłam nie mogłam od nich oderwać wzroku. Ale teraz niestety było tak ciemno, że z trudnością zobaczyłam jego posturę z daleka.
-Lucas nie wiem czy coś się stało z Willem czy może tylko o mnie zapomniał w co wątpię ale muszę natychmiast wracać do domu bo normalnie nie wytrzymam. Możesz mnie zawieść? Na prawdę mogę ci nawet zapłacić za paliwo.
-Nie no żartujesz sobie chyba skarbie, proszę wejdź do auta otwarte jest, ja zaraz wracam w końcu przyjechałem tu jeszcze po coś.
Czekałam, siedziałam w jego samochodzie, już nie tak zmarznięta bo włączył ogrzewanie i myślałam nad tym co może dziać się z Willem przecież nie mógł od tak o mnie zapomnieć, chyba musiał zauważyć, że nie ma mnie nadal w domu czyż nie? Nie minęło chyba nawet pięć minut a już zauważyłam jak w stronę samochodu kieruję się jakiś wysoki mężczyzna, na szczęście to był Lucas.
-Przepraszam, że musiałaś tak długo czekać ale musiałem odebrać potrzebną mi rzecz.- Odparł i odpalił silnik.
-Nie no nic się przecież nie stało, słuchaj może ty coś wiesz, mieszkasz niedaleko to może widziałeś gdzieś tam czarne BMW mojego brata?
-Niestety Marcie, wyjechałem zbyt wcześnie, bo widziałem tylko jak stoi na podjeździe ale to było no może jakieś dwie godziny temu, to ty pewnie jeszcze nawet nie myślałaś o powrocie. W ogóle to dlaczego do tak późna tańczysz?
-Za tydzień mamy taki prawdziwy konkurs tańca i musiałam jeszcze trochę poćwiczyć w ogóle po południu też nie mam czasu ani w dzień bo przecież mam szkołę, a przecież pierwszego półrocza nie zawale i jakoś tak wychodzi.
Rozmawialiśmy tak jeszcze przez dwadzieścia minut powrotu do domu, BMW stało tak po prostu na podjeździe.
-No przecież ja go zabije!

1 komentarz: