wtorek, 30 października 2012

Rozdział 7

25 października 2012 6:20

Jakimś cudem zasnęłam ale nie na łóżku tylko krześle, spałam no może koło trzech godzin nic mi się nie śniło a nawet jakby to nic nie pamiętam. Pojechałam do szkoły autobusem w zamyśleniu jak szybko dzisiaj mi dzień minie czy może lekcje nie będą się tam przedłużały jak zawsze, czy będą się ciągnąć w nieskończoność. Do szkoły mam pół godziny autobusem do tego jeszcze lekcje na siódmą piętnaście bo zażyczyli sobie dodatkowe praktyki z Biologii do zdawania do college chociaż nauki tutaj zostały mi jeszcze niecałe dwa lata. Ledwo weszłam do szkoły i już wiedziałam, że się spóźnię, pobiegłam w stronę drugiego budynku była już minuta po dzwonku no pięknie już mam przerąbane. Zakręciłam za róg i wpadłam na kogoś, umięśniony blondyn, normalnie prawie na mnie leżał a moje książki wylądowały na ziemi. Szybko pozbierałam się, wzięłam książki i pobiegłam o klasy, zapamiętałam tylko jego żółte jasne oczy. Weszłam do klasy i od razu usłyszałam z ust pani Florek:

-Witamy pannę White, co panią zatrzymało w dotarciu do klasy?
-Przepraszam panią, wpadłam na pewnego chłopaka biegnąc do klasy i się przewróciłam.
Patrzyłam w stronę klasy, wszyscy się na mnie dziwnie patrzeli a w ostatniej ławce od ściany siedział właśnie ten chłopak ale nie miałam zamiaru mówić, że to z nim właśnie się zderzyłam, nauczycielka poprosiła bym usiadła na dowolne puste miejsce i zajęła się lekcją a nie zderzaniem z chłopakami. Nie było za wiele pustych ławek a wolałam siedzieć na razie sama, Było miejsce jedynie koło tego chłopaka pod ścianą albo z drugiej strony pod oknem w ostatnim rzędzie. Usadowiłam się pod oknem i otworzyłam książkę.
-Proszę otworzyć książkę na stronie piątej, przeczytać cały tekst i....
Nauczycielka mogła mówić godzinami ale moją uwagę przyciągnął właśnie ten chłopak, nie wiem dlaczego ale bardzo chciałam go poznać, było w nim coś takiego fascynującego, on zapewnię też teraz nie uważał na lekcji bo rysował coś w zeszycie i miał słuchawki w uszach. Nie wiedziałam co robić ale minuty szybko mijały, spojrzałam na zegarek i minęło już dobre pół godziny jak się tak już w niego wpatruje. W pewniej chwili w moja stronę obrócił się Zach dawny kolega, wysoki brunet o głębokich czarnych oczach. 
-Hej nieznajoma co tam u ciebie słychać?- Zapytał uwodzicielskim głosem. 
-Cześć Zach a nic normalnie niesamowicie rozpoczęty dzień, w ogóle kto to ten nowy?- Powiedziałam i machnęłam głową w stronę tego chłopaka, na którego wpadłam na korytarzu. 
-Nie mam pojęcia Marc, jakiś tam Patrick jak dobrze słyszałem. 
Zadzwonił dzwonek i wszyscy wyszli, kiedy chciałam jeszcze się obejrzeć za tym kolesiem go już nie było, wyszedł wcześniej z klasy. 
-Chodź skarbie bo pewnie nawet nie wiesz co ze sobą zrobić.- Uśmiechnął się do mnie słodko, złapał mnie za nadgarstek i pociągnął w stronę drzwi.
Zdziwiło mnie to to troszkę bo nie wiedziałam o co mu chodzi ale chciał mnie zabrać na śniadanie to nie odmawiałam.Ledwo nadążałam za jego krokami, ale nie puszczał mojego nadgarstka, w ciągu dalszym mnie ciągnął gdzieś przez drugi budynek na hol. Zach podprowadził mnie jeszcze trochę i puścił przy stoliku gdzie siedziało trzech chłopaków i jedna dziewczyna. Dziewczyna to z pewnością była Holle typowa barbie o długich blond włosach,  Matt był umięśnionym futbolistą, miał ciemne czarne włosy i błękitne oczka, Peter też był umięśnionym futbolistą był z zespołu ich ligi ale miał dłuższe blond włosy i błękitne oczy, obaj wstali i się ze mną przywitali.
 -Siemasz Marc.- Usłyszałam tylko. 
Christian on był za to mniej umięśniony wątpię żeby, w ogóle gdzieś trenował, nawet nie usłyszał jak się z nim witałam bo flirtował z Holle. Miał krótkie blond włosy i jaskrawo zielone oczy, tak jakby mi kogoś przypominał.Zach pokazał mi miejsce obok niej i powiedział, że kiedy chce mogę tutaj przesiadać. Wyciągnęłam kanapki na stolik i zaczęłam jeść mój wzrok przykuł ten sam chłopak patrzyłam na niego bez przerwy, on właśnie też jadł coś naprzeciwko siedział jakiś inny koleś. Chyba się na coś wkurzył i wtedy zmierzyliśmy się wzrokiem, nie siedzieliśmy tak daleko siebie więc dostrzegłam jego dziwny kolor oczu. Miał taki dziwny żółty kolor. Patrzył na mnie przez chwile, wstał z wrogością na twarzy z krzesła i szybko wyszedł. Podążyłam wzrokiem z powrotem na jego stolik teraz patrzył się na mnie ten drugi brunet ale tylko odwrócił głowę z uśmiechem na twarzy.
-Marcie obudź się.- Szepnął Zach.
-Emm tak słucham?- Odpowiedziałam bo kompletnie o nim zapomniałam.
-Następna lekcja Matematyka zbieraj się może zdążę cie odprowadzić bo mam zajęcia po drugiej stronie szkoły i tak jakoś nie sądzę bym zdążył i.... Marc?
On tak mógł mówić ale ja nadal patrzyłam się w tą stronę gdzie wychodził ten blondyn nie mogłam nawet mrugnąć więc wycedziłam co pierwsze przyszło mi na myśl.
-Hmm? A nie, nie dziękuje poradzę sobie, to do Lunchu cześć.
-Jak chcesz, tylko jak się zgubisz to pytaj nauczycieli, trzymaj się.
Pomachałam im tylko na do widzenia, wszyscy mi odmachali i poszłam do tych samych drzwi co niedawno on...Otworzyłam drzwi i potknęłam się od razu o moje sznurówki ale ku mojemu zdziwieniu nie upadłam na ziemię, popatrzyłam w górę i od razu zobaczyłam go, to był on ten zółtooki chłopak ze stołówki. Złapał mnie w pasie swa silna ręką ale się nie uśmiechał, szybko normalnie stanęłam ale bardzo blisko jego. Jeszcze przez chwilę trzymał mi rękę w talii i puścił, popatrzyłam mu głęboko w oczy i wtedy zauważyłam, że nie są takie zwykłe, miał żółto miedziane oczy takie niezwykłe... Ogarnęłam się po chwili i powiedziałam:


 -Hej.
-A no cześć Marcie, na przyszłość sznurowadła się wiążę, ja nie będę za każdym razem tam gdzie ty będziesz się przewracać więc wiesz.- Roześmiał się.
-Skąd znasz moje imię?
-Chodzimy razem na biologie, nie zauważyłaś? Bo ja widziałem, że przez cały czas wlepiałaś we mnie oczka dopóki Zach do ciebie nie zagadał, a i proszę nie mów, że nie bo nie toleruje kłamstw. A przy okazji jestem Patrick.
-Miło mi cię poznać, przepraszam muszę iść, mogę się spóźnić na matematykę i...
-Masz matematykę? To się dobrze składa ja też mam teraz te zajęcia, nie musisz się śpieszyć ten nauczyciel od poniedziałku się już spóźnia pewnie teraz popija herbatkę w sekretariacie. Chodź znam skrót a mamy niecałe dwie minuty.
Weszliśmy w jakieś małe ciemne pomieszczenie, nie wiem dokąd mnie prowadził ale mam nadzieje, że na lekcje matematyki. Było ciemno nie widziałam nic poza jego białą koszulką to przynajmniej widziałam gdzie iść, miał racje wyszliśmy ze schowka woźnego przed klasą, w której teraz miałam, obróciłam się za siebie by zobaczyć czy tam faktycznie jest jakiś tunel ale była zwykła ściana, zadzwonił dzwonek obróciłam się więc z powrotem do niego i omal na niego nie wpadłam stał tak blisko, ale mogłam się tego spodziewać słyszałam, jego kroki blisko mnie. Od razu się odsunęłam i posłałam mu szczery uśmiech.. Ku mojego zdziwienia było jeszcze wiele miejsc wolnych i mogłam usiąść gdziekolwiek się poszłam z tyłu koło okna.
-Marcie nie siedź sama jeżeli nie masz wkutego materiału od poniedziałku .- Usłyszałam głos nauczyciela.
Przeszłam się po klasie i powoli koło ławki jakiejś blondynki, która siedziała sama, ale od razu zrezygnowałam i poszłam całkiem do tyłu, od razu poczułam jak ktoś silna ręką przyciągnął mnie do siebie, to był Patrick nawet nie wiedziałam co z siebie wyjęknąć. 



3 komentarze:

  1. Trolololol, żółte oczy? Zaciekawiłaś mnie :D Wszędzie były "szmaragdowo zielone", "krwisto czerwone" itd. a tu żółty ^^ Podoba mi się, czekam na nn

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam swoją własną wyobraźnię, z której korzystam ;p

      Usuń
  2. świetne opowiadanie ;)

    OdpowiedzUsuń