Jakimś cudem zasnęłam ale nie na łóżku tylko krześle, spałam no może koło trzech godzin nic mi się nie śniło a nawet jakby to nic nie pamiętam. Pojechałam do szkoły autobusem w zamyśleniu jak szybko dzisiaj mi dzień minie czy może lekcje nie będą się tam przedłużały jak zawsze, czy będą się ciągnąć w nieskończoność. Do szkoły mam pół godziny autobusem do tego jeszcze lekcje na siódmą piętnaście bo zażyczyli sobie dodatkowe praktyki z Biologii do zdawania do college chociaż nauki tutaj zostały mi jeszcze niecałe dwa lata. Ledwo weszłam do szkoły i już wiedziałam, że się spóźnię, pobiegłam w stronę drugiego budynku była już minuta po dzwonku no pięknie już mam przerąbane. Zakręciłam za róg i wpadłam na kogoś, umięśniony blondyn, normalnie prawie na mnie leżał a moje książki wylądowały na ziemi. Szybko pozbierałam się, wzięłam książki i pobiegłam o klasy, zapamiętałam tylko jego żółte jasne oczy. Weszłam do klasy i od razu usłyszałam z ust pani Florek:
-Witamy pannę White, co panią zatrzymało w dotarciu do klasy?
-Przepraszam panią, wpadłam na pewnego chłopaka biegnąc do klasy
i się przewróciłam.
Patrzyłam
w stronę klasy, wszyscy się na mnie dziwnie patrzeli a w ostatniej
ławce od ściany siedział właśnie ten chłopak ale nie miałam
zamiaru mówić, że to z nim właśnie się zderzyłam, nauczycielka
poprosiła bym usiadła na dowolne puste miejsce i zajęła się
lekcją a nie zderzaniem z chłopakami. Nie było za wiele pustych
ławek a wolałam siedzieć na razie sama, Było miejsce jedynie koło
tego chłopaka pod ścianą albo z drugiej strony pod oknem w
ostatnim rzędzie. Usadowiłam się pod oknem i otworzyłam książkę.
-Proszę
otworzyć książkę na stronie piątej, przeczytać cały tekst
i....
Nauczycielka
mogła mówić godzinami ale moją uwagę przyciągnął właśnie
ten chłopak, nie wiem dlaczego ale bardzo chciałam go poznać, było
w nim coś takiego fascynującego, on zapewnię też teraz nie uważał
na lekcji bo rysował coś w zeszycie i miał słuchawki w uszach.
Nie wiedziałam co robić ale minuty szybko mijały, spojrzałam na
zegarek i minęło już dobre pół godziny jak się tak już w niego
wpatruje. W pewniej chwili w moja stronę obrócił się Zach dawny kolega, wysoki brunet o głębokich czarnych oczach.
-Hej nieznajoma co tam u ciebie słychać?- Zapytał uwodzicielskim głosem.
-Cześć Zach a nic normalnie niesamowicie rozpoczęty dzień, w ogóle kto to ten nowy?- Powiedziałam i machnęłam głową w stronę tego chłopaka, na którego wpadłam na korytarzu.
-Nie mam pojęcia Marc, jakiś tam Patrick jak dobrze słyszałem.
Zadzwonił dzwonek i wszyscy wyszli, kiedy chciałam jeszcze się obejrzeć za tym kolesiem go już nie było, wyszedł wcześniej z klasy.
-Chodź
skarbie bo pewnie nawet nie wiesz co ze sobą zrobić.- Uśmiechnął
się do mnie słodko, złapał mnie za nadgarstek i pociągnął w
stronę drzwi.
Zdziwiło
mnie to to troszkę bo nie wiedziałam o co mu chodzi ale chciał
mnie zabrać na śniadanie to nie odmawiałam.Ledwo
nadążałam za jego krokami, ale nie puszczał mojego nadgarstka, w
ciągu dalszym mnie ciągnął gdzieś przez drugi budynek na hol. Zach
podprowadził mnie jeszcze trochę i puścił przy stoliku gdzie
siedziało trzech chłopaków i jedna dziewczyna. Dziewczyna to z pewnością była Holle typowa barbie o długich blond włosach, Matt
był umięśnionym futbolistą, miał ciemne czarne włosy i błękitne
oczka, Peter
też był umięśnionym futbolistą był z zespołu ich ligi ale miał
dłuższe blond włosy i błękitne oczy, obaj wstali i się ze mną
przywitali.
-Siemasz Marc.- Usłyszałam tylko.
Christian on
był za to mniej umięśniony wątpię żeby, w ogóle gdzieś
trenował, nawet nie usłyszał jak się z nim witałam bo flirtował z Holle. Miał krótkie blond włosy i jaskrawo zielone oczy, tak jakby mi
kogoś przypominał.Zach pokazał mi miejsce obok niej i powiedział, że kiedy chce mogę
tutaj przesiadać. Wyciągnęłam kanapki na stolik i zaczęłam jeść
mój wzrok przykuł ten sam chłopak patrzyłam na niego bez przerwy,
on właśnie też jadł coś naprzeciwko siedział jakiś inny koleś. Chyba
się na coś wkurzył i wtedy zmierzyliśmy się wzrokiem, nie siedzieliśmy
tak daleko siebie więc dostrzegłam jego dziwny kolor oczu. Miał
taki dziwny żółty kolor. Patrzył na mnie przez chwile, wstał z
wrogością na twarzy z krzesła i szybko wyszedł. Podążyłam
wzrokiem z powrotem na jego stolik teraz patrzył się na mnie ten
drugi brunet ale tylko odwrócił głowę z uśmiechem na twarzy.
-Marcie obudź się.- Szepnął Zach.
-Emm
tak słucham?- Odpowiedziałam bo kompletnie o nim zapomniałam.
-Następna
lekcja Matematyka zbieraj się może zdążę cie odprowadzić bo mam
zajęcia po drugiej stronie szkoły i tak jakoś nie sądzę bym
zdążył i.... Marc?
On
tak mógł mówić ale ja nadal patrzyłam się w tą stronę gdzie
wychodził ten blondyn nie mogłam nawet mrugnąć więc wycedziłam
co pierwsze przyszło mi na myśl.
-Hmm?
A nie, nie dziękuje poradzę sobie, to do Lunchu cześć.
-Jak
chcesz, tylko jak się zgubisz to pytaj nauczycieli, trzymaj się.
Pomachałam
im tylko na do widzenia, wszyscy mi odmachali i poszłam do tych
samych drzwi co niedawno on...Otworzyłam drzwi i potknęłam się od
razu o moje sznurówki ale ku mojemu zdziwieniu nie upadłam na
ziemię, popatrzyłam w górę i od razu zobaczyłam go, to był on
ten zółtooki chłopak ze stołówki. Złapał mnie w pasie swa silna
ręką ale się nie uśmiechał, szybko normalnie stanęłam ale
bardzo blisko jego. Jeszcze przez chwilę trzymał mi rękę w talii
i puścił, popatrzyłam mu głęboko w oczy i wtedy zauważyłam, że
nie są takie zwykłe, miał żółto miedziane oczy takie niezwykłe...
Ogarnęłam się po chwili i powiedziałam:
-Hej.
-A
no cześć Marcie, na przyszłość sznurowadła się wiążę, ja nie
będę za każdym razem tam gdzie ty będziesz się przewracać więc
wiesz.- Roześmiał się.
-Skąd
znasz moje imię?
-Chodzimy
razem na biologie, nie zauważyłaś? Bo ja widziałem, że przez
cały czas wlepiałaś we mnie oczka dopóki Zach do ciebie nie
zagadał, a i proszę nie mów, że nie bo nie toleruje kłamstw. A
przy okazji jestem Patrick.
-Miło
mi cię poznać, przepraszam muszę iść, mogę się spóźnić na
matematykę i...
-Masz
matematykę? To się dobrze składa ja też mam teraz te zajęcia,
nie musisz się śpieszyć ten nauczyciel od poniedziałku się już spóźnia pewnie teraz popija herbatkę w sekretariacie. Chodź znam skrót
a mamy niecałe dwie minuty.
Weszliśmy
w jakieś małe ciemne pomieszczenie, nie wiem dokąd mnie prowadził
ale mam nadzieje, że na lekcje matematyki. Było ciemno nie
widziałam nic poza jego białą koszulką to przynajmniej widziałam
gdzie iść, miał racje wyszliśmy ze schowka woźnego przed klasą,
w której teraz miałam, obróciłam się za siebie by zobaczyć czy
tam faktycznie jest jakiś tunel ale była zwykła ściana, zadzwonił
dzwonek obróciłam się więc z powrotem do niego i omal na niego
nie wpadłam stał tak blisko, ale mogłam się tego spodziewać
słyszałam, jego kroki blisko mnie. Od razu się odsunęłam i
posłałam mu szczery uśmiech.. Ku mojego zdziwienia
było jeszcze wiele miejsc wolnych i mogłam usiąść gdziekolwiek
się poszłam z tyłu koło okna.
-Marcie nie siedź sama jeżeli nie masz wkutego materiału od poniedziałku .- Usłyszałam
głos nauczyciela.
Przeszłam
się po klasie i powoli koło ławki jakiejś blondynki, która
siedziała sama, ale od razu zrezygnowałam i poszłam całkiem do
tyłu, od razu poczułam jak ktoś silna ręką przyciągnął mnie
do siebie, to był Patrick nawet nie wiedziałam co z siebie wyjęknąć.
Trolololol, żółte oczy? Zaciekawiłaś mnie :D Wszędzie były "szmaragdowo zielone", "krwisto czerwone" itd. a tu żółty ^^ Podoba mi się, czekam na nn
OdpowiedzUsuńMam swoją własną wyobraźnię, z której korzystam ;p
Usuńświetne opowiadanie ;)
OdpowiedzUsuń