poniedziałek, 29 października 2012

Rozdział 5

24 października 2012 wtorek 13:28

Wszystko toczyło się tak szybko, nawet dostałam telefon ze szkoły dlaczego w niej nie jestem, musiałam wyjaśnić co się stało i w ogóle. Will zdążył się już obudzić, wyglądał naturalnie ale wygadywał jakieś głupstwa, kiedy z mama zapytałyśmy się co tak na prawdę się stało to odpowiedział nam, że zauważył tylko jakąś czarna plamę nad nim, a potem taki zanik i już nic nie wie. Czarna plama? Mama powiedziała, że nic nie widziała, nic nie było rozbite ani nawet nic zrzucone. Lucas zawiózł mnie do domu, musiałam przynieść Willowi jakieś ciuchy na jutro i w ogóle bo przecież nie będzie przez trzy dni chodził w tych samych. Wyglądał jeszcze na dosyć słabego by wyjść ze szpitala o własnych siłach więc lekarz dał mu max trzy dni aż odbierze siły.
-Marcie zaczekam przed drzwiami szybko bierz ciuchy i jedziemy.
Poleciałam na górę do jego pokoju i wzięłam potrzebne ciuchy,  usłyszałam jakiś zgrzyt w łazience obok, co to miało być? Odłożyłam torbę na łóżko i przeszłam zobaczyć do łazienki ale nic nie było widać, żeby coś spadło, kiedy chciałam wyjść przed nosem zamknęły mi się drzwi, co jest do cholery! W łazience nie mieliśmy okna a światło zgasło kiedy chciałam otworzyć drzwi. Nawet klamka się nie ruszyła, zaczęłam krzyczeć  i  wołać Lucasa przestraszyłam się, coś było nie tak, traciłam wzrok przed oczami miałam czarno, mdlałam, robiło się duszno nie mogłam oddychać.
-Marcie! Jesteś tam?- Usłyszałam tylko zdenerwowany głos Lucasa ale traciłam przytomność.
Traciłam oddech, kiedy Lucas otworzył drzwi kopnięciem ja upadłam na posadzkę...

24 października 2012 wtorek  14:40

Gwałtownie się obudziłam, na początku myślałam, że to sen ale to się zdarzyło na prawdę leżałam na sofie, głowę miałam opartą na kolanach Lucasa, który właśnie zatrzymał rękę na moim czole.
-Dobrze się czujesz Marcie?- Zapytał łagodnie.
-Głowa mi pęka, podejdź do kuchni w szafce od prawej strony powinny być tabletki przeciwbólowe, mógłbyś mi przynieść bo nie wytrzymam.
-Oczywiście ale nigdzie nie wstawaj.
Co tak właściwie się stało? Pamiętam tylko jak byłam w łazience i te trzaskanie chyba po szybie... Nie mogłam otworzyć drzwi, straciłam przytomność to się działo tak szybko. Kiedy Lucas wrócił z tabletkami lekko się podniosłam po czym od razu upadłam na poduszki, nie byłam nawet w stanie się ruszyć a co dopiero wstać. Lucas jedną ręką podniósł mnie w talli bym usiadła i podał mi tabletkę wraz ze szklanką wody.
-Mam do ciebie prośbę... proszę nie mów nic mamię ani nawet Willowi nie chce żeby się bardziej martwili a tym bardziej mama. Możemy jechać z powrotem tylko trzeba wziąć tą torbę z góry.
-Nie ma sprawy tylko nie ruszaj się z miejsca zaraz przyjdę i ci pomogę.
-Proszę cie nie jestem kaleką, potrafię chodzić o własnych siłach, a w ogóle to ile minęło czasu od no wiesz tego wydarzenia?
Chwila ciszy spojrzał na zegarek i od razu zrobił duże oczy po czym powiedział po cichu, że ponad godzina, ja wstałam tak szybko, że znowu zakręciło mi się w głowie a przed oczami miałam czarno, Lucas podszedł szybko i mnie złapał, miałam dosłownie nogi z waty, podprowadził mnie do samochodu i powiedział, że mam tu poczekać on tylko skoczy po torbę z ciuchami. Kiedy przyszedł z powrotem w niecała minutę pojechaliśmy do szpitala, mogłam już normalnie chodzić tyle, że nadal nie wiedziałam co to było, co się dokładnie zdarzyło w łazience.

2 komentarze:

  1. Uchuchu dramacik :D Serio, podziwiam Cię, że tak szybko dodajesz wpisy, bo nie dość, że mogę się nasycić, to jeszcze dobrze piszesz, chociaż wyłapałam kilka powtórzeń słów. Jak pisałam, że możesz dodawać często wpisy, nie do końca mi o to chodziło, jednak jeżeli tak ci pasuje to mi też, bo co jakiś czas sprawdzam, czy na tych, co śledzę coś doszło. Iii... znowu sie rozpisałam właściwie o niczym xd

    OdpowiedzUsuń
  2. Hehe nie no spoko, dodaje bo mam akurat pomysł co napisać tyle, tak działa moja wyobraźnia, no ale cóż jeszcze popracuje nad tym bo właśnie też to zauważam ;p

    OdpowiedzUsuń