środa, 30 stycznia 2013

32 Rozdział

-Marcie White, Łowczyni Przygód, chodzą nawet pogłoski, że mogłabyś i pokonać mnie, powiedz mi moja droga sama się o tym dowiedziałaś czy Patrick ci coś mówił ?
Spojrzałam na Patricka, ale on nie miał zamiaru czegoś mówić, popatrzyłam z powrotem na Księcia i grzecznie odpowiedziałam, choć nie powiem, że to nie było ciekaw.
-To znaczy na początku dostawałam jakieś podpowiedzi z jego strony, legendy o smokach, jakbym wtedy nie była w jego domu to też pewnie nie wiedziałabym o upadłych aniołach, które zabijacie i w ogóle. Nawet wtedy na cmentarzu to podobno one...
-Niewytłumaczalne..- Zaczął Patrick ale od razu Książę przemówił.
-Patrick będziesz musiał stanąć przed karą, trudno mi to mówić, ale jeżeli by się okazało, że Marcie jest zwykłą dziewczyną jak byś wtedy zareagował twoje przeczucia nie zawsze są prawdziwe więc przykro mi, jesteś tu już od dawna, ale takie prawo.
Patrzyła na nich i nie mogłam uwierzyć oboje się skrzywili więc tutaj kara dla kogoś takiego to nie zwykła pestka. Książę Samuel poprowadził mnie za budynek i arenę gdzie stało parę ludzi mieli na moje oko koło może osiemnaście lat, ale na bank mieli więcej. Dwie dziewczyny brunetki wyglądały jak bliźniaczki o zielonych jasnych oczach i długich nogach, następny był chłopak ten biały smok! Białe włosy, jasna cera, wysoki chłopak o błękitnych oczach no cudo, reszta się rozeszła.
-Marcie poznaj proszę, Kayla i Erin bliźniaczki, najpotężniejsze wróżki na jakie mogły się urodzić oraz Tony potężna smok niebios, gdzieś tu jeszcze chodził Sam, strażnik wszystkich aniołów, ale może dojdzie jutro, to będą twoi instruktorzy wszystkich magii od jutra dzisiaj jeszcze masz odpoczynek ze względu na szkołę. Obiecuję, że nie zajmie ci to dużo czasu codziennie po szkole od siedemnastej do dwudziestej drugiej..
Taak to zdecydowanie nie jest dużo no oni chyba zwariowali, kiedy ja będę miała czas na naukę albo odrabianie zadania domowego? Na początku nie chciałam się na to zgadzać, ale przypomniałam sobie jak mówił, że to może mnie zniszczyć jednym słowem nie miałam wyboru... Moi przyszli instruktorzy wyglądali na całkiem sympatycznych, ale kto wie jacy byli naprawdę.
-Kochanie a teraz smarujesz do domu i musisz odpocząć nawet nie ma żadnego nie.
-Pod warunkiem, że pojedziesz ze mną..- Uśmiechnęłam i puściłam mu oczko.
                                     ***Kiedy byliśmy już w domu rozebrałam buty i poszłam na górę, powiedziałam Patrickowi, że ma poczekać w moim pokoju a ja polecę szybko się wykąpać i przebrać w normalne ciuchy. Wykąpałam się uczesałam, ubrałam luźną koszulkę i krótkie spodenki, kiedy wyszłam z łazienki Patrick właśnie oglądał moje zdjęcia na ścianie, zapomniałam, że go tu jeszcze nie było..

Kiedy noc zapada a imprezy się kończą w naszym mieście wszystko staje się inne, nie wiem dlaczego ale nawet ludzie boją się wychodzić z domu a do tego jeszcze jak znowu zaczął po mieście grasować ten morderca, zabija niewinne dziewczyny...
-Marcie obudź się!
Wstałam jak oparzona, Patrick szturchnął mnie ramieniem. Byliśmy u mnie w domu próbowałam odrabiać prace domową ale kiedy on wyszedł zrobić po herbacie zasnęłam na książkach, czyli, że to mi się śniło czy jak ? No nic znowu zaczną mi się horrory śnić będzie po prostu bajecznie.
-Musisz się uczyć piękna a nie zasypiać na książkach, nie po to tu zostałem dzisiaj byś mi zasypiała.- Uśmiechnął się tym swoim zabójczym uśmiechem i podał mi kubek gorącej herbaty.- A pomyśleć, że tylko wyszedłem zrobić herbatę.
-Ojj cicho bądź i siadaj, późno jest a jutro jest dłuugi dzień mam nadzieje,pewnie znowu się nie wyśpię jak z resztą przez ostatni czas.
-O nie nie skarbie, ze mną ci to nie ujdzie, zaraz idziesz spać tylko dokończymy prace boo jutro masz wielki sprawdzian z prezentacji magii.
-Czekaj czekaj jak to sprawdzian??
I nagle coś zaskrzypiało u góry, ale jak to możliwe skoro nikogo w domu nie było, rodzice wyjechali do Irlandii mieli załatwiać jakieś papierki i w ogóle a Will został u kolegi na noc... "Marciee chodź do nasss" Usłyszałam tylko, od razu wstałam a książka opadła na podłogę.
-Słyszałeś to ?- Zapytałam z powagą.
-Słyszałem jedynie skrzypnięcie ale to raczej nic nadzwyczajnego często tak się zdarza w pustym domu.
Ale to się nie zdarzyło pierwszy raz, już od paru dni słyszę jakieś głosy na strychu całkiem możliwe, że to znowu jakieś moje pokręcone sny... ale zawsze bałam się tam sama wejść bo jeżeli coś lub ktoś tam na prawdę był?
-Możemy się tam przejść?- Zapytałam przerażona, nadal stałam jak wryta i się w niego wpatrywałam.
-Tam to znaczy na strych? Jasne tyle, że po co ?- Roześmiał się i już wiedziałam o czym myśli.
-Ekhem może tak trochę powagi a nie już myślisz o nie wiadomo jakich rzeczach. Pomyśl normalnie Patrick bo oszaleje z tobą.
-Ja już dawno oszalałem przez ciebie.
Poszliśmy na górę, Patrick pomógł mi wejść na strych bo nam gdzieś zaginęły schodki, kiedy już weszłam zobaczyłam pełno pajęczyn i kartonów, kiedy zaglądnęłam do jednego było pełno moich zdjęć z dzieciństwa.
Usiadłam przed kartonem a Patrick uklęk koło mnie , kiedy tak przeglądałam zaczęłam się śmiać jaki ze mnie kiedyś był pulpecik nie wiem dlaczego ale mama nigdy mi nie mówiła, że na strychy jest pełno moich zdjęć z dzieciństwa.
-Może będziemy już wracać? Jak widać niczego tutaj nie ma.- Powiedział Patrick i wstał, ale nie do końca, musiał się schylać bo dach był nisko.
Wyszedł pierwszy, żeby potem mnie złapać na dół, ale nie zdążyłam wyjść. Co jest?! Klapa od strychu się zamknęła, jedyne co dawało mi światło to okna, które pochłonęła para.
-Marcie? Jesteś tam?- Dobijał się Patrick.
Ale ja jak zahipnotyzowana nawet nie potrafiłam odpowiedzieć, powoli traciłam głos Patricka, nic się takiego nie działo tylko zaczęłam się cofać. Przede mną pojawiła się przezroczysta postać, która powoli odzyskiwała kolory, miała piękną czarną sukienkę i mocny makijaż, kiedy wypowiedziała słowa omal nie wyleciałam przez okno.
-Kiedy nadejdzie dzień zagłady zostaniesz przywódczynią czarnych łowców, nic cię od tego nie odpędzi pani cieni....
Tylko to powiedziała i zniknęła, co to miało znaczyć? Nic nie zrozumiałam. Jaka znowu pani cieni? Czyli to sie nie zdarzało tylko wtedy kiedy był Lucas.
-Marcie nic ci nie jest?
Usłyszałam tylko jego słowa i opadłam na podłogę nie wiedziałam co się stało straciłam przytomność i do tego jeszcze uderzyłam o twarde deski podłogi...


1 komentarz:

  1. Piszesz po prostu cudownie! Twoje opowiadanie bardzo mnie ,wciągnęło', z niecierpliwością czekam na kolejne rozdziały.. ;)

    OdpowiedzUsuń