wtorek, 16 lipca 2013

Rozdział 38

Od razu odsunęłam się od niego i popatrzyłam jeszcze raz, w jego oczach naprawdę tkwiły niebieskie płomienie, ale dlaczego? Chyba widział, że coś mnie przestraszyło bo chwycił rękami moją buzie i zapytał z czułością co się stało, kiedy zamknęłam mocno oczy i z powrotem je otworzyłam zobaczyłam za plecami Patricka Lucasa.
-Co ty tu robisz?- Zapytał ostrzegawczym, ale i groźnym głosem.
-Przyszedłem do Marcie więc nie szczerz tak japy, nie mam ochoty na nią patrzeć więc jakbyś mógł to proszę cie o wyjście z tego pomieszczenia albo załatwimy to inaczej.
-A ty myślisz, że możesz mi rozkazywać chłopcze? Zostanę tu jak długo chce i nie masz prawa mi w tym przeszkadzać.-Powiedział to i wstał a za nim krzesło się przewróciło.
-Co wy znowu wyprawiacie, czy pada wam już na głowę? Nie będę rozmawiać z ani jednym z was jak tak dalej macie zamiar się zachowywać. Kiedy wreszcie zobaczycie, że nie jesteście dziećmi ?
Kiedy to powiedziałam skierowałam się w stronę drzwi, ale Patrick był szybciej i powstrzymał mnie trzymając rękę na całym obszarze drzwi. Nie miałam zamiaru się z nim jeszcze kłócić więc lekko się pochyliłam i wyszłam dołem. Ale kiedy się obróciłam by go zobaczyć znowu stał na przeciwko mnie a Lucas stał za mną, wiedziałam, że on nie będzie chciał mnie zatrzymywać, zawsze taki był a Patrick?
-Masz zamiar mnie teraz zatrzymywać co metr bo co? Nic mi nie zagraża więc możesz sobie to darować...-Powiedziałam tylko i pobiegłam przed siebie, wiedziałam, że jakby chciał to by mnie z łatwością dawno już dogonił, ale widocznie odpuścił wiec zatrzymałam się głęboko odetchnęłam i już szłam wolno, weszłam do jakiegoś dziwnego lasu. Pamiętam tylko, że jak pierwszy raz się tu dostałam do tego świata to korzystaliśmy z szafy a teraz jak jechaliśmy to musieliśmy wjechać do lasu.
-Marcieee.... Marcieee... Jesteś nam potrzebnaaa...-Usłyszałam ciche szepty z lasu gdzie własnie szłam, wiedziałam już kto to może być, słyszałam już gdzieś ten głos, ale nie potrafiłam powiedzieć dokładnie czy to jej.
-Przyłącz się do nass...
Szłam coraz szybciej w środek lasu, robiło się coraz ciemniej, ale nie byłam pewna czy powinnam tam iść, kiedy doszłam do najciemniejszej części lasu, pojawiła się zjawa tej samej dziewczyny co wcześniej, wydawała się być bardziej bledsza, ale nie to zwracało moją uwagę, najbardziej co było widoczne, to krew na jej długiej białej sukience jak i na twarzy.
-Co znowu ode mnie chcesz?- Zapytałam ostro?- Nie będę żadną przywódczynią czarnych łowców rozumiesz?! Nie będę nigdy żadną panią cieni więc nie zawracaj mi więcej tyłka bo mam ważniejsze sprawy od prowadzenia bezsensownych rozmówek ze zjawą!
-Marcie kochaniutka, dzień zagłady jest już blisko, spójrz mi w oczy i powiedz, że kłamie, usłysz mój głos i pomyśl, że moje słowa to kłamstwo a już nigdy nie zyskasz bliskości drugiego człowieka, a już nigdy nie poczujesz smaku prawdziwego życia...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz