piątek, 12 lipca 2013

Rozdział 36

W pewnym momencie zapadłam się pod ziemie, jak mógł nie wiedzieć kto to zrobił, czy to dlatego, że jeszcze się do końca nie wyleczył? Tu było coś ostro namieszane w jego pamięci, na pierwszy rzut oka myślałam, że nie pamięta bo mocno oberwał ale, teraz...
-Kochanie.. Nie przejmuj się teraz tym proszę, przynajmniej ty.
Kiedy usłyszałam jego głos pełen smutku od razu przestałam o tym myśleć. Nie chciałam nic mówić wystarczyło, że po prostu widziałam jak powoli zamyka oczy i kładzie głowę na miękkich poduszkach. Wyglądam naprawdę słodko i nie wiem co bym sobie zrobiła jeżeli on by zginął, takiego przyjaciela ma się jednak tylko jednego, od zawsze taki był i niech tak pozostanie. Kiedy widziałam jak jego policzek opadł na poduszki zacisnęłam lekko jego dłoń a łzy same spłynęły mi po policzkach, kiedy patrzyłam na jego rany, jak krew przelewa się przez bandaż nie mogłam wytrzymać, nie mogłam na to patrzeć. Obróciłam twarz w stronę drzwi i zauważyłam Patricka opierającego się o framugę drzwi, który patrzył na moją załzawioną twarz, szybko wytarłam łzy i obróciłam głowę z powrotem do Lucasa. Dostał się do mnie w niecałą sekundę, oparł swoje ręce o moje ramiona i tylko cicho posiedział:
-Myślisz, że łzami mu pomożesz kochana? Jakby tylko się o tym dowiedział od razu byłby bardziej smutny a tego chyba nie chcesz, chodź ze mną.
Ale kiedy wstałam z krzesła kładąc rękę Lucasa na łóżku przez drzwi przechodził młody chłopak, biała cera, błękitne oczy i białe włosy. Tak to na pewno Tony, smok niebios, ale czego tutaj szukał moim zdaniem przyszedł pewnie tylko zobaczyć co u Lucasa?
-Marcie White?- Zapytał chłopak o białych włosach.
-Tak?
-Książę Samuel prosi cie byś przyszła do niego, ma do zadania ci kilka pytań więc jakbyś mogła to proszę za mną.-Powiedział i od razu zaczęła iść w stronę drzwi.
Kiedy w ogóle zrobiłam krok do przodu, Patrick mnie wyprzedził o dwa kroki, podał mi rękę a drugą wskazał bym poszła za nim. Już wiedziałam, że chodziło o wypadek Lucasa, ale ja mogłam tylko o tym myśleć i tak nic z tego nie widziałam jedynie parę sztyletów powbijanych w jego ciało. Kiedy doszliśmy a Patrick stał ciągle przede mną i nie chciał mnie w ogóle przepuścić na przód, czemu więc tak bardzo się o mnie martwił, że nawet nie chciał bym cała ukazała im się na oczy.
-Witajcie moje dzieci.- Powiedział z powagą książę Samuel kiedy podeszliśmy na sam środek dużej sali.-Jak myślisz młoda Łowczyni dlaczego akurat ciebie tutaj wezwałem a nie Patricka?
-Bo jako pierwsza zauważyłam Lucasa prawie zabitego?- Zapytałam z chrapliwym głosie zza pleców Patricka.
Machnął w jego stronę jakby chciał by się ode mnie odsunął, w mgnieniu oka stał już dwa kroki w prawo ode mnie a ja stałam sama na środku, Patrick próbował cały czas podejść do mnie, ale nie potrafił jakby trzymała go jakaś niewidoczna ściana.
-Jesteś jedyną osobą, która widziała to wszystko przed wszystkimi, ale Lucas niestety stracił pamięć i nic nam nie może powiedzieć, może ty widziałaś coś więcej, czy ktoś tam był i ktoś wychodził z domu?
Szedł w moją stronę z gracją i wolno, po około minucie był już zaledwie parę centymetrów ode mnie, dotknął mojego policzka i popatrzył mi prosto w oczy jakby potrafił wyczytać z nich wszystkie moje wspomnienia. Opowiedziałam mu od początku wszystko co się wydarzyło aż do teraz, ale nie potrafił zrozumieć jedynie do tego czemu to wszystko się tak wydarzyło, czemu taka była moja reakcja i w ogóle. Poczułam ostry ból, jakby ktoś przeciął mnie na wylot nożem.
-Co poczułaś?- Zapytał ostro książę Samuel.
Słyszałam tylko krzyk Patricka jak wrzeszczał by tego nie robił, kiedy dotknęłam mojego brzucha, poczułam mokrą plamę, podniosłam rękę do twarzy i poczułam rdzamy zapach a na ręce widniała jasno czerwona krew... moja krew.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz