poniedziałek, 8 lipca 2013

35 Rozdział

-Czy nic mu nie będzie?- Zapytałam dziewczyny, która właśnie go uleczyła i szła w przeciwną stronę.
-Za kilka minut powinien dojść do zdrowia, niech się pani nie martwi, ale proszę nie męczyć go za bardzo, może byś zmęczony.
Podeszłam do łóżka, na którym leżał Lucas i od razu wzięłam jego rękę w swoje dłonie, nie wiedziałam co mogę nawet powiedzieć, nie wiedziałam czy mnie usłyszy, czy odpowie. Postanowiłam poczekać aż otworzy oczy, ale nawet w tym czasie nie zamieniłam słowa z Patrickiem. Nie minęło pół godziny a poczułam jak Lucas ściska moją dłoń a po chwili usłyszałam jego zmęczony i chropowaty głos.
-Nic ci nie jest skarbie?- Już wiedziałam jaką minę zrobił Lucas na to jak do mnie powiedział.
-Nie mnie powinieneś o to pytać a raczej ja powinnam pytać ciebie Lucas. Dobrze się czujesz?
Popatrzył za moje ramie i momentalnie wstał, wiedziałam, że nie mają dobrego kontaktu od dłuższego czasu i zapewnię nie spodziewał się go tutaj, ale mogliby przynajmniej na ten czas się choć trochę uspokoić. Dalej siedziałam, na łóżku gdzie przed chwilą leżał a oni patrzyli na siebie zbyt ostro by tego nie było widać.
-Co on tutaj robi Marc?- Zapytał z podniesionym głosem.
-Połóż się Lucas powinieneś odpoczywać a nie teraz denerwować, też się o ciebie martwił więc mnie tu przywiózł a ty nie masz się o co denerwować, wiec...-Przerwał mi szyderczy głos Patricka.
-Nie to, że martwiłem,ale słyszałem przerażenie w twoim głosie kotku a nie mogłem dopuścić do tego byś cierpiała przez tego typa. -Powiedział i przygarnął mnie ramieniem.
-O czym ty w ogóle mówisz Patri... !
Nie zdążyłam do końca nawet odpowiedzieć czy krzyknąć na niego a już wisiał na ścianie. Lucas z dużą prędkością dostał się na przeciwko niego i przygwoździł do ściany z dużą siłą jakby to było piórko, ale Patrick się tylko roześmiał i nie miał zamiaru skończyć z tym, odepchnął się rękami od ściany i teraz Lucas leżał na podłodze z podwiniętymi nogami. Zauważyłam, że jego rany się do końca jeszcze nie zagoiły i zaczął mocno krwawić ale kiedy protestowałam, to nawet nie reagowali! Krzyczałam na całą sale, ale nawet nikt nie przyszedł a sama nie mogłam nic zrobić, nic nie potrafiłam bo nie mogłam kontrolować nawet własnej mocy.
-Przestańcie! Natychmiast!
Kiedy krzyknęłam Patrick znowu był przy ścianie lecz nie trzymał go Lucas bo on leżał na podłodze. Biały smok, którego wcześniej widziałam trzymał Patricka za rękę i gardło przy ścianie a Lucasa dwie bliźniaczki, które groziły, że jak się ruszy to obiją mu twarz z każdej strony. Nie wiedziałam co powiedzieć, tak szybko się tutaj znaleźli, że stałam na środku sali z otwartą buzią. Po jakimś czasie Patricka wyprowadzili ze szpitala a Lucasa przenieśli z powrotem na łóżko i tamowali krew by nie wypłynęło jej zbyt dużo przed przyjściem dziewczyny, która miała go po raz drugi uleczyć.
-Słuchaj chłopcze nie po to cie leczę byś po pół godziny, mógł się pobić z innym chłopakiem, jeszcze raz popełnisz ten błąd to po prostu zginiesz rozumiesz?- Mówiła Łowczyni Przygód, która właśnie skończyła leczyć jego rany.
Kiedy odeszła mogłam wreszcie zamienić parę słów z Lucasem.
-Skarbie... Nie możesz się z nim zadawać po tym co ci zrobił, zrób to przynajmniej dla mnie i nie popełnij następnego błędu tylko dlatego, że tak się w nim zauroczyłaś..
-Ale ja nie mogę tak go po prostu opuścić Lucas, zmieńmy temat. Kto cie chciał zabić?
Nie odpowiedział od razu, zamknął oczy i mocno je zacisnął, minęło parę minut zanim cokolwiek powiedział, a raczej wyjęknął z siebie.
-Nie pamiętam...- Kiedy otworzył oczy zauważyłam w nich krew.

1 komentarz:

  1. hej :) super że dalej piszesz bo już nie mogłam się doczekać :) Tylko 2 małe dygresje :)
    1 - tło nie pozwala czytać, musiałoby być bardziej jednolite pod tekstem bo tak to ciężko.
    2- sprawdzaj częściej literówki, bo troche ich jest, a brak przecinka bądź literówka w niektórych miejscach sprawia , że nie do końca można odgadnąć sens zdania.
    Ale poza tym super :) trochę napięcia w powieści :)
    Pozdrawiam i czekam na kolejną część :) Zmorcia

    OdpowiedzUsuń